Robert Kowal
Piękne strony Bielska-Białej – w tym cyklu witajbielsko.pl przedstawia charakterystyczne miejsca w mieście, które wyróżniają się unikatową architekturą, mają bogatą historię czy są obiektem nostalgicznych wspomnień wielu pokoleń bielszczan. Bohaterem tego odcinka jest Łukasz Giertler, przewodniczący Mniejszości Niemieckiej w Bielsku-Białej, który mówi o tysiącach bielszczan pochodzenia niemieckiego mieszkających w Bielsku-Białej. Nasz gość wskazuje niemieckojęzyczne szyldy, które przetrwały na murach kamienic. Czy powinniśmy je odsłaniać? Po pięknych miejscach oprowadzają znani mieszkańcy Bielska-Białej. W kolejnych odcinkach cyklu oczekujcie niespodzianek!
– Niemiecka wyspa w Bielsku-Białej nie umarła – mówi Łukasz Giertler, przewodniczący koła Mniejszości Niemieckiej w Bielsku-Białej w kolejnym odcinku popularnego cyklu portalu witajbielsko.pl. – Częścią tej wyspy są ludzie, którzy już znaleźli swoje korzenie lub ich szukają i nie wstydzą się o tym mówić. Nasz gość nawiązuje do głośnego filmu dokumentalnego „Śmierć wyspy”, który opowiada o niemieckiej wyspie językowej w polskiej części Śląska.
Tysiące bielszczan pochodzenia niemieckiego
Pojęcie „wyspy” powstało w XIX wieku, gdy niemieckojęzyczne Bielitz otoczone było zewsząd wsiami, gdzie dominował język polski. Obraz przeplatają zdjęcia i filmy archiwalne, na których każdy może rozpoznać znane dziś ulice i place. Ludność niemiecka zasiedlała te tereny już od średniowiecza. Zawdzięczamy jej dynamiczny rozwój miasta, gdzie tramwaj elektryczny pojawił się na ulicach wcześniej niż w Krakowie, Warszawie czy Wiedniu – pisaliśmy na początku kwietnia br. w artykule Szok w kinie Helios. „Śmierć wyspy”: takiej premiery nie miały nawet arcydzieła! po premierze filmu w bielskim kinie Helios.
Po II wojnie światowej z Bielska-Białej uciekło lub wypędzono wielu mieszkańców miasta. Zostało ok. 10 tys. osób posługujących się językiem niemieckim. – Nie jestem w stanie podać dokładnej liczby bielszczan, którzy obecnie przyznają się do pochodzenia niemieckiego – podkreśla Łukasz Giertler, członek zarządu okręgu Beskidenland, obejmującego Bielsko-Białą, Cieszyn, Ustroń i Skoczów. – Mówimy tutaj o tysiącach ludzi – precyzuje nasz rozmówca.
– Wiele osób zostało pozbawionych swojej tożsamości. Teraz starają się ją odbudować m.in. poprzez nasze stowarzyszenie. Mniejszość niemiecka w Bielsku-Białej jest bardzo silna – nie wątpi pan Łukasz. – To zwarta grupa ludzi, którzy do lat 90. nie chcieli mówić, co przeżyli. Później ta skorupa pękła. Wtedy zaczęli opowiadać swoją historię dzieciom i wnukom. Odkryli kim są i chcą tę tradycję pielęgnować.
Trzeba odsłaniać niemieckie napisy?
Część zdjęć do tego odcinka cyklu „Piękne strony Bielska-Białej” realizowaliśmy przed budynkiem Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych przy ul. Sikorskiego, w którym przed wojną mieściła się szkoła powszechna, o czym świadczy odrestaurowany napis w języku niemieckim. W drugiej części stanęliśmy z kamerą na ul. Cieszyńskiej, w miejscu znanym z popularnej fotografii ilustrującej gorące powitanie Wehrmachtu wkraczającego do miasta we wrześniu 1939. Na elewacjach kamienic nie ma już szyldów w języku niemieckim. Czy powinniśmy odsłaniać napisy, które niekiedy zachowały się pod grubą warstwą tynku.
– Zależy nam na tym, aby takie rzeczy przetrwały, najlepiej z okresu przez okupacją, bo uważamy, że to, co stało się w latach 1039-1945 jest hańbą. Jeżeli jest coś, co potrafi upiększyć nasze miasto, to dlaczego nie zachować inskrypcji niezależnie od tego, czy zostały sporządzone w języku polskim, niemieckim czy po hebrajsku?
Mniejszość Niemiecka w Bielsku-Białej jest częścią Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców Województwa Śląskiego. W najbliższych planach stowarzyszenia jest przetłumaczenie na język polski i wydanie w Polsce powieści historycznej Carla Hoinkesa pt. „Horn und Söhne”, której akcja została osadzona w realiach XIX-wiecznego Bielska. Zdaniem naszego rozmówcy, który powołuje się na opinie krytyków, to niemiecki odpowiednik „Lalki” Bolesława Prusa.
Mają poczucie krzywdy?
– Nie chodzi o to, aby wszystkich uczyć języka niemieckiego – uważa Łukasz Giertler. – Ale dobrze jest, aby każdy miał wgląd do wartościowych tekstów i mógł je poznać w języku ojczystym. W niemieckim Lippstadt, gdzie działa stowarzyszenie bielskich Niemców, przetrwały stroje mieszczan z bielsko-bialskiej wyspy językowej, które wkrótce zostaną udostępnione w tworzącym się muzeum regionalnym w Wilamowicach.
Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców Województwa Śląskiego ma swoje struktury także w województwach opolskim i dolnośląskim oraz kilku innych regionach. Adresuje swoją działalność również do osób, które nie czują związku z mniejszością niemiecką. Są to m.in. kursy języka niemieckiego (bezpłatne lub w niskiej cenie). – Mniejszość niemiecka to nie jest żaden zamknięty krąg, który knuje za plecami Polaków. To ludzie, którzy chcą działać dla naszego miasta niezależnie od swojego pochodzenia czy narodowości.
Czy bielszczanie pochodzenia niemieckiego mają poczucie krzywdy? – pytamy na koniec rozmowy. – Na pewno to poczucie występowało, aczkolwiek nie uważam, żeby miało ono aktualnie miejsce. Znam liczne przypadki Niemców, którzy pomagali Polakom przed rokiem 1945 i Polaków pomagających Niemcom w 1945 i później. Żyjemy w innych czasach. Jesteśmy dobrymi sąsiadami, znamy się od wielu dziesiątków lat. Tak naprawdę to nasza wspólna historia – podkreśla gość portalu witajbielsko.pl.
Pierwsze spotkanie publiczne
Odpowiedzi na wiele pytań otrzymamy podczas pierwszego publicznego spotkania z historykami, które organizuje Mniejszość Niemiecka w Bielsku-Białej. Panel historyczny odbędzie się w środę, 8 listopada o godz. 18.00 w klubokawiarni Aquarium. Spotkanie będzie podzielone na segmenty:
* „Bielsko-Biała: granice, języki, wyznania” – Piotr Kenig, Muzeum Historyczne w Bielsku-Białej
* Kultura i tradycja Bielska, Białej i okolic – co właściwie utraciliśmy w 1945 roku? – Łukasz Giertler, historyk, przewodniczący Mniejszości Niemieckiej w Bielsku-Białej
* Wyspa językowa, czy pogranicze? Perspektywa Wilamowian. – dr Tymoteusz Król, Instytut Slawistyki PAN i Uniwersytet Ostrawski. Wyspa (nie)umarła – dyskusja wokół problemu kultury i tożsamości regionu oraz wyzwań w przyszłości
Wszystko to, a nawet więcej znajdziecie na profilu witajbielsko.pl w Instagramie.
0 komentarzy