Robert Kowal
W mediach społecznościowych wrze, odkąd pojawiły się informacje o niezidentyfikowanej chorobie, która atakuje koty. U zwierząt występują niepokojące objawy neurologiczno-oddechowe, m.in. otępienie, sztywność kończyn, drgawki czy ataki padaczkowe. Podobno choroba ma przebieg ostry, a śmierć następuje w ciągu 24 godzin. Witajbielsko.pl zapytało wojewódzkiego lekarza weterynarii, czy przypadki zachorowań wykryto także w Bielsku-Białej. Weterynarze zalecają właścicielom kotów ostrożność.
Od kilku dni na terenie całego kraju odnotowano kilkanaście przypadków tajemniczych zgonów kotów. To niezidentyfikowana choroba, której objawami mają być otępienie, sztywność kończyn, duszność, oddychanie przez pysk, drgawki oraz ataki padaczkowe. Żadne leczenie zwierząt nie jest skuteczne. Podobno śmiertelność wśród kotów jest wysoka, a na zachorowanie narażone są zarówno koty młode i zdrowe, jak starsze i schorowane.
Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam
Czy w związku z tym zagrożone są koty na terenie Bielska-Białej? W Powiatowym Inspektoracie Weterynarii odsyłają nas po odpowiedź do jednostki nadrzędnej w Katowicach. – Nie mamy żadnych informacji, które mogłyby potwierdzić sytuację z nagłymi padnięciami kotów – wyjaśnia Konrad Kuczera, zastępca Śląskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii. – Na terenie województwa śląskiego nie ma zgłoszeń od lekarzy weterynarii wolnej praktyki oraz z powiatowych inspektoratów weterynarii. Dlatego nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć czy takie zagrożenie istnieje – dodaje.
Nasz rozmówca podkreśla, że niezależnie od informacji o zagrożeniu właściciele zwierząt domowych powinni jak zwykle zachować ostrożność przy karmieniu swoich pupili. – Surowce do karmy dla zwierząt powinny pochodzić zawsze ze sprawdzonych źródeł, a przygotowanie pożywienia musi się odbywać w sposób najbardziej higieniczny – przypomina lekarz weterynarii.
Zaniepokojenie narasta w mediach społecznościowych, gdzie wypowiada się liczne w naszym kraju środowisko miłośników zwierząt domowych. Właściciele kotów proszeni są o zachowanie szczególnej ostrożności, w szczególności, aby nie wychodzili z pupilami na spacery, nie wypuszczali ich z domów, nie dopuszczali do kontaktu z dzikimi ptakami oraz nie podawali kotom surowego mięsa, szczególnie drobiowego.
Nie ma żadnych dowodów
Na stronie Głównego Lekarza Weterynarii ukazał się komunikat w tej sprawie. – Na chwilę obecną nie ma żadnych dowodów, a w szczególności wyników badań laboratoryjnych, które mogłyby stanowić przesłankę do twierdzenia, że opisywane w mediach objawy, obserwowane u kotów, wynikają z zakażenia wirusem grypy ptaków i nastąpiły po zjedzeniu surowego mięsa jakiegokolwiek gatunku zwierzęcia rzeźnego, znajdującego się w legalnym obrocie, a pozyskanego w zatwierdzonych rzeźniach, w których przeszły badania przed – i poubojowe – czytamy w komunikacie GIW.
Zgodnie z danymi Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt, dotychczas na świecie potwierdzono jedynie dwa przypadki zakażenia kotów domowych, wirusami grypy ptaków. GIW zapewnia, że jest w stałym kontakcie z placówkami naukowymi w dziedzinie weterynarii celem wyjaśnienia sytuacji.
Każdy ma wrażliwość osobniczą
– Trudno mi ocenić zagrożenie, bo każdy taki przypadek powinien być zbadany laboratoryjnie – powiedziała nam prof. Katarzyna Domańska-Blicharz z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego – Państwowego instytutu Badawczego w Puławach, który badał próbki od nagle padłych kotów. – Na podstawie kilku próbek trudno oceniać zjawisko. Trzeba wykluczyć różne schorzenia i różne zatrucia. Obecnie masowo są stosowane środki ochrony roślin czy przeciwko komarom. Każdy człowiek ma inną wrażliwość osobniczą, czyli inaczej reaguje na różne czynniki. Podobnie jest z kotami – tłumaczy w rozmowie z witajbielsko.pl.
Jak dotąd, PIW w Puławach otrzymał informacje o kilku tego rodzaju przypadkach. – Na pewno nie jest to wielki problem, nie ma dużego zagrożenia – uspokaja pani profesor. – Każdy osobnik, u którego obserwuje się niepokojące objawy powinien być zdiagnozowany. Jeśli hodowcy uznają, że ich zwierzęta są zagrożone, prosimy o kontakt – dodaje.
W przyszłym tygodniu puławski instytut zbada więcej próbek i wtedy będzie można powiedzieć więcej o zjawisku, o którym obecnie głośno w mediach społecznościowych.
Teraz już wiadomo że to kocia grypa. Uważajcie jaka karme dajecie swoim kotom.