Już na wiele dni przed koncertem bilety zostały wyprzedane. Tradycyjnie wieczorem przy dolnej stacji kolejki ustawił się tłum chętnych do podróży na szczyt, którym oczekiwanie umilała kapela góralska. Gondole wspinały się wraz z szybko zapadającym zmierzchem. Przy górnej stacji czekali młodzi ludzie ze światłem, którzy wręczali podróżnym pochodnie. W schronisku już grała muzyka.
W piątkowy wieczór bez wątpienia największą atrakcją Bielska-Białej był koncert 26. Bielskiej Zadymki Jazzowej w schronisku na Szyndzielni. Na dolnej stacji kolejki, a później w schronisku przygrywała fanom kapela góralska Styry z przyjaciółmi. Piątek, piąteczek, piątunio… Gwar i głośne śmiechy. Innym było jeszcze weselej, gdyż spotkali przyjaciół, z którymi widzą się raz w roku. Okazją do gorących powitań jest przyjazd na bielski festiwal jazzowy.
W tym roku na zadymkowiczów czekał w schronisku Kuba Więcek z zespołem Hoshii. Lider jest saksofonistą, kompozytorem, producentem muzycznym. Laureat nagród, takich jak Fryderyk, O!Lśnienia Onetu czy Mateusz Trójki. Absolwent konserwatorium muzycznego w Kopenhadze. Wydał trzy albumy autorskie w prestiżowej serii Polish Jazz. Amerykański magazyn „Downbeat” wymienia go jako jednego z muzyków, którzy mogą mieć wpływ na to, jak jazz będzie brzmiał w przyszłości.
Hoshii to najnowszy projekt Kuby Więcka wracającego na scenę jazzową z nowymi pomysłami, które zebrał przez ostatnie lata, pracując z wieloma artystami sceny hip-hopowej oraz alternatywnej. Muzyka grana przez zespół Hoshii to tak naprawdę bity stworzone przez Kubę, które zostały zaaranżowane na kwartet jazzowy. Kontekstem dla muzyki jest opowieść o istocie, której na imię Hoshii, pochodzącej z planety o nazwie Versus oddalonej od Ziemi o kilka galaktyk.
Istota znudzona swoim doskonałym i przewidywalnym życiem wyrusza w podróż, by przeżyć coś nowego i w ten sposób pojawia się na Ziemi. Wśród ludzi początkowo mierzy się z odrzuceniem, ale z czasem sytuacja zmienia się i istota zaczyna zyskiwać w oczach nowego otoczenia. Podobnie było na Szyndzielni. Publiczność, która oczekiwała raczej innego rodzaju muzyki, powoli osłuchiwała się z nowymi rytmami. Niektórzy fani manifestowali swoje emocje w tańcu, czasem wyglądającym niczym szamańskie rytuały.
rok
Film: Lech Fedyszyn
0 komentarzy