Reanimacja w środku miasta. Kolorowe witraże w żywym drzewie przyciągają poetycznym blaskiem ZDJĘCIA i FILM

kwi 8, 2025Ludzie, Miasto

Robert Kowal

Drzewo wygląda na martwe. W środku jest prawie puste, ale co wiosnę wypuszcza nowe liście. Miejscowe władze chciały je wyciąć. W okolicy jest mnóstwo starodrzewu, więc jedno w tę czy we w tę… Mieszkańcy nie pozwolili. Dziś drzewo jest celem niedzielnych spacerów. Nocą wnętrze wypełnia światło z oświetlenia solarnego, zachwycają kolorowe witraże w dziuplach. W centrum Bielska-Białej wycina się stare drzewa, a ułaskawienie jednego przez prezydenta miasta jest wydarzeniem, o którym rozpisują się portale. Jesteśmy zacofani?

O historii, która wydarzyła się kilka lat temu na warszawskim Żoliborzu, opowiedział mi Jacek Zachara, znany bielski obrońca przyrody. Wiekowa wierzba w fosie Cytadeli sprawiała wrażenie martwej. Władze dzielnicy planowały wycinkę, ale zaprotestowali mieszkańcy.

Wierzba jako dzieło sztuki

Przed śmiercią uratował wierzbę artysta Jan Sajdak, który stworzył niecodzienny projekt. Pomogli mu warszawiacy, przeprowadzając internetową zbiórkę, a zebrane pieniądze przeznaczono na rewitalizację drzewa. Młody rzeźbiarz z dyplomem ASP chował się w dzieciństwie dla zabawy w pniu wierzby. Dlatego drzewo jest dla niego symbolem pokolenia, a symboli nie należy niszczyć.

Sajdak w ramach stypendium artystycznego m.st. Warszawy opracował własną technikę tworzenia witraży, gdzie zamiast szkła wykorzystał ścinki pleksi z recyclingu. Wycięte z plastiku witraże pomalował farbami i umieścił w dziuplach wiekowego drzewa. Za dnia kolorowa ekspozycja widoczna jest w świetle słonecznym, a nocą rozświetla ją sztuczne światło z zamontowanego oświetlenia solarnego. Do tego drzewa można nawet wejść!

Na zdjęciach: realizacja Jana Sajdaka na warszawskim Żoliborzu

Jacek Zachara, prezes Stowarzyszenia Olszówka twierdzi, że żoliborska wierzba otrzymała drugie życie. Do końca nie umarła, o czym świadczą zielone listki wypuszczane przez nią każdej wiosny. – Artysta podjął dialog z drzewem, miał na nie pomysł – podkreśla bielski społecznik. Czy Bielsko-Białą stać na podobne pomysły?

A jednak można zatrzymać

W Bielsku-Białej nie jest tak prosto, jak w Warszawie. Na obrzeżach i w sąsiedztwie miasta rośnie górski las, o który przyrodnicy walczą z leśnikami, ale w centrum jest niewiele terenów zielonych i nikt z nikim nie walczy. Decyzję urzędników miejskich o wycięciu starego kasztanowca na skwerze obok Galerii Bielskiej BWA przyjęto jako dopust Boży. Przygotowano nawet uroczystości pożegnalne i gdy prezydent miasta ocalił drzewo w odpowiedzi na emocjonalny apel Jacka Zachary, pojawiła się refleksja – a jednak można to zatrzymać.

Na zdjęciu: wycinka pod przebudowę ul. Piastowskiej

Zachara przekonuje, że potrzebna jest zmiana optyki odpowiedzialnych urzędników miejskich. Prezydent ma wiele wątków do ogarnięcia. W ekspertyzie dendrologicznej kasztanowca zakładano możliwość usunięcia górnej części korony ze względów bezpieczeństwa, a tym samym uniknięcia wycinki. Postanowiono jednak ściąć drzewo, aby uniknąć problemów w przyszłości. Decyzje o wycince podejmuje się w ciszy, a o ocaleniu drzewa w blasku fleszy.

Wiekowy kasztanowiec w centrum Bielska-Białej uratowany! Prezydent podjął ważną decyzję ZDJĘCIA

Natura sobie sama poradzi

Uratowany kasztanowiec sprzed Teatru Lalek Banialuka jest symbolem kulturowym, ale inne bielskie drzewa nie mają takiego szczęścia do historii. W miejscach, gdzie planuje się zabudowę miejską, wycinki są wskazane tylko w ostateczności. W dobie zachodzących zmian klimatycznych okrzepłe drzewa są nam bardzo potrzebne. System korzeniowy zatrzymuje wodę deszczową, a korony drzew chronią przed upałem i obniżają odczuwalną temperaturę w mieście. W 2024 w Bielsku-Białej były dwie powodzie błyskawiczne. Ile będzie w tym sezonie i jakie przyniosą straty?

Na zdjęciu poniżej: uratowany kasztanowiec

Nie potrzeba nam spektakularnych zbiorników wodnych. Wystarczy, że oszczędzimy stare drzewa. Natura sobie sama poradzi – tłumaczy społecznik.

Jego zdaniem, należy chronić przed wycinką przestrzenie, które już się zazieleniły. Wraz z roślinnością pojawią się tam ptaki i zwierzęta. Ławki, punkty widokowe można instalować na obrzeżach terenów zielonych w mieście, ale wewnątrz tej struktury nie należy ingerować. Architekci krajobrazu wiedzą, jak to się robi. Krytyk być może skwituje, że to teren zaniedbany, ale taka opinia świadczy o ignorancji.

Brak wyobraźni na Piastowskiej

Wbrew dość powszechnej opinii, samosiejki to też rośliny. Jacek Zachara uważa, że trzeba je przycinać tylko w razie konieczności. Nie należy usuwać martwych drzew leżących w środku terenów zielonych. Tłumaczenie, że zagrażają bezpieczeństwu jest chybione. Ludzie wchodzą w głąb lasu na własną odpowiedzialność. Takie zasady obowiązują m.in. w Parku Śląskim w Chorzowie.

Na zdjęciu: plac Wojska Polskiego dawniej i dziś

Miasto powinno wspierać projekty inwestycji zakładające zachowanie zastanej roślinności. Architekt z szerokimi horyzontami dostosowuje projekt do istniejącej zieleni. W praktyce jednak łatwiej inwestorowi rozpocząć budowę na wykarczowanym terenie. – Pozostawienie drzew jest inwestycją w nasz dobrostan, choć realizacja projektu z zachowaniem zastanej zieleni może być droższa – przyznaje nasz rozmówca.

Część drzew na przebudowywanej obecnie ul. Piastowskiej można było uratować. Zabrakło wyobraźni. Wycięte drzewa tworzyły środowisko przyrodnicze, którego nie można odtworzyć nasadzeniami kompensacyjnymi. To pseudoekologiczna moda, która polega na wydawaniu dużych kwot na naprawę szkód wynikających z wycinki naturalnej roślinności. W istocie nowo zasadzone drzewa są od początku pacjentami wymagającymi opieki.

Błędy wcześniejszych rewitalizacji

Zdrowy ok. 60-letni jesion wycięty jesienią ub. roku (na zdjęciach) przy ul. Sobieskiego w ramach przygotowania do przebudowy Piastowskiej jest symbolem bezrefleksyjnej polityki inwestycyjnej. Dopiero w drugiej kolejności należy przebudowywać miejsce użyteczności publicznej, aby je zazielenić (plac Chrobrego) czy naprawiać błędy wcześniejszych rewitalizacji (park Słowackiego).

Na zdjęciu: wycinka przy ul. Piastowskiej

Pod zmodernizowanym placem Wojska Polskiego są ukryte dwa zbiorniki retencyjne oraz ok. 1 km przewodów zasilających instalację do podlewania prawie 70 drzew, którymi obsadzono plac i ul. Cyniarską. Zdaniem prezydenta Jarosława Klimaszewskiego, który latem 2023 otwierał przebudowany plac, przez stulecia nie było w tym miejscu tak wielu drzew, jak obecnie. Prezydent ma rację, co potwierdzają dostępne zdjęcia archiwalne. Przez setki lat nie było w Białej tak niewielu drzew, jak obecnie. Dlatego każde jest bardzo cenne.

Robert Kowal

Zdjęcia: Stowarzyszenie Olszówka, Jan Sajdak/Facebook i własne

Zdjęcie archiwalne: Piotr Kenig i Wojciech Kominiak – Bielsko-Biała i okolice na dawnej pocztówce w czasach monarchii austro-węgierskiej Bielsko-Biała 2008

Udostępnij
Lubię to 7
Nie lubię tego 0

2 komentarze

  1. Emilka

    Ciekawy artykuł. Ludzie myślą że jak budują i jest hałas to miasto idzie do przodu. Guzik prawda. Kto ma kasę ten wyjeżdża ze śmierdzącego miasta.

    Odpowiedz
  2. Stare Bielsko

    Nie da rady. Potrzeba zmian mentalnych a to zajmie kilka pokoleń. Podobnie jak z frakiem. Ockną się w betonowym mieście. Pozdrawiam przyrodników.

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *