Robert Kowal
Z Pigala wiódł szlak na trójkąt bermudzki. Niewielu szczególnie młodych mieszkańców Bielska-Białej wie, że w PRL-u tworzyły go trzy lokale na starówce. Odrestaurowane budynki nie przypominają dziś tamtych czasów. W imponującej po modernizacji najokazalszej kamienicy na Rynku znajdowała się cukiernia Bolek i Lolek. Znani bielszczanie wspominają, że wpadali tam na drożdżówkę i pepsi, jednak to tylko część prawdy. Miejsce, które nazywano mekką narkomanów Podbeskidzia, może być symbolem zmian cywilizacyjnych, które w ostatnich latach zaszły w tym rejonie miasta.
Wszystkie drogi w Bielsku-Białej prowadzą na Rynek. Tutaj wśród pieczołowicie odrestaurowanych budynków zwraca uwagę majestatyczna kamienica pod numerem 11. W najokazalszym, czteropiętrowym gmachu wzniesionym w 1912 w stylu secesyjnym dla Richarda Bichterlego aż do końca II wojny światowej znajdowała się restauracja „Pilsner-Hof”, czyli „Zajazd Pilzneński”.
Najpiękniejsza kamienica na Rynku
– Od 1912 roku w zachodniej pierzei Rynku dominuje secesyjna kamienica „Zajazdu Pilzneńskiego”, wzniesiona w miejscu kamieniczek nr 11 i 12. Budowę rozpoczął Ryszard Bichterle, lecz zmarł przed jej ukończeniem. Jego spadkobiercy prowadzą restaurację, kawiarnię i skład piwa: do schwechatera dołączył teraz „pilzner” – informują Piotr Kenig i Wojciech Kominiak w albumie „Bielsko-Biała i okolice na dawnej pocztówce w czasach monarchii austrowęgierskiej” (2008).
Pomieszczenia na parterze od początku przeznaczone były na działalność gastronomiczną. W czasach PRL w kamienicy funkcjonowała znana i modna cukiernia Bolek i Lolek, która oferowała pyszne torty własnego wypieku oraz salę bilardową. – Bolka i Lolka otwarto w styczniu 1983 roku. Po wojnie działała w tym miejscu restauracja Sportowa, a później Popularna – precyzuje Wojciech Kominiak w rozmowie z witajbielsko.pl.
Bielska młodzież wpadała do Bolka i Lolka nie tylko na drożdżówkę i pepsi. W numerze czasopisma Podbeskidzie z 1984 roku natrafiliśmy na artykuł Ryszarda Stoeckera, który informuje, że cukiernia stała się mekką miejscowych i przyjezdnych ćpunów. – Od pierwszych dni, kiedy otwarto kawiarenkę, ściany w toaletach spryskane były krwią. W ubikacjach – w drugiej, ciemnej salce, z oknami wychodzącymi na XVII-wieczne podwórze, na ławkach na placyku przed kawiarenką – dawano sobie w kanał. Kwitnął handel makiwarą i kompotem – czytamy w relacji sprzed czterdziestu lat.
Obławy w trójkącie bermudzkim
W Bielsku-Białej rosła sława miejsca, gdzie można łatwo udać się „na trip”. Autor powołuje się na dane milicji, według której środowisko bielskich narkomanów liczyło kilkaset osób, w tym większość uzależnionych. Zdaniem lekarzy, było to nawet kilka tysięcy młodych ludzi z terenu miasta. W krótkim czasie na skutek przedawkowania środków narkotycznych zmarło wtedy kilku młodych bielszczan.
Słoma makowa, która służyła do produkcji „polskiej heroiny”, była łatwo dostępna nawet po wejściu w życie przepisów o obowiązku rejestracji upraw maku. Niezbędne środki chemiczne kupowano, wyłudzano lub kradziono – jak przekonuje Stoecker – w Zakładach Przemysłu Lniarskiego Lenko, Fabryce Akumulatorów, Śląskich Zakładach Rafineryjnych w Czechowicach-Dziedzicach, szpitalu Stalownik czy sanatorium w Bystrej.
Na starówce milicja przeprowadzała akcje przeciwko ćpunom. W trakcie jednej z nich, opisywanej na łamach Podbeskidzia, zatrzymano kilkadziesiąt osób. Większość z nich oskarżono o produkcję, handel lub używanie środków odurzających, ale proces długo nie mógł ruszyć, gdyż oskarżonych trzeba było najpierw wyleczyć z uzależnienia. Jak twierdzili milicjanci, był to jeden z ostatnich przypadków, gdy handlarze byli jednocześnie narkomanami. Rozpoczynała się era zorganizowanych grup przestępczych, które przejęły rynek narkotyczny w Polsce.
Drink Bar i Chinka w trójkącie
Cukiernia Bolek i Lolek była częścią staromiejskiego trójkąta bermudzkiego, do którego należały także Drink Bar oraz herbaciarnia Chinka. Ważnym miejscem spotkań młodych bielszczan były wtedy schody przed Drink Barem, cieszącym się opinią najlepszego klubu w okolicy, z których bywalcy obserwowali ruch na ZWM. Dwa dni przed mikołajkami 1998 roku runęła kamienica, gdzie mieścił się Drink Bar. W 2002 roku ruszyła rewitalizacja zachodniej pierzei placu.
Przemiany, jakie zaszły w rejonie dawnego trójkąta bermudzkiego są symbolem cywilizacyjnej rewolucji na Rynku. Na parterze misternie wyremontowanej kamienicy pod numerem 11 znajduje się obecnie elegancka restauracja i tylko historycy oraz starsi bielszczanie pamiętają Bolka i Lolka. Niektórym cukiernia kojarzy się z młodością, randkami i słodkimi deserami, inni zaś mają nie najlepsze wspomnienia. A Państwu z czym kojarzy się Bolek i Lolek?
Robert Kowal
Bardzo dziękuję Panu Wojciechowi Kominiakowi za pomoc w ustaleniach faktograficznych
Zdjęcia archiwalne: Wojciech Kominiak
0 komentarzy