Z Grzegorzem Mokrym, pierwszym trenerem Podbeskidzia Bielsko-Biała, rozmawia Robert Kowal
Dlaczego wrócił Pan do Bielska-Białej? Ma Pan tutaj jakieś rachunki do wyrównania? Coś do udowodnienia?
– Z całą pewnością po poprzednim sezonie mam dużo do udowodnienia jako trener. Moja misja, dla której jesienią 2022 roku opuściłem Podbeskidzie, okazała się nieudana – Miedź Legnica spadła z ekstraklasy. Chcę pokazać, że potrafię dobrze wykonywać swój zawód.
Jeszcze więcej odchodzi
Jaki powinien być futbol – bardziej przyjemny dla oka czy bardziej skuteczny?
– To pytanie w rodzaju, co było pierwsze – jajko czy kura. Biorąc pod uwagę częstotliwość zmian szkoleniowców oraz zawodników na wszystkich poziomach rozgrywek, można powiedzieć, że najważniejsza jest skuteczność. Z drugiej strony widzowie, którzy kupują bilety na mecz, chcą oglądać widowisko, oczekują rozrywki.
Czy w zbliżającym się sezonie Podbeskidzie będzie potrafiło pogodzić te dwie racje?
– Wydaje mi się, że tak, ale będzie to wymagało czasu. Okres przygotowawczy jest krótki, a zespół przechodzi teraz gruntowną przebudowę. Klub pozyskuje wielu nowych piłkarzy, jeszcze więcej odchodzi. Potrzeba nam dużo czasu spędzonego na murawie i w sali konferencyjnej na odprawach. To bardzo ważny aspekt, aby każdy wiedział, jakie popełnia błędy i wyciągał z tego wnioski. Musimy się zgrać, aby stać się zespołem.
Jakie cele przy zatrudnieniu postawił Panu zarząd klubu? Z czego będą rozliczać?
– Oczywiście, każdy z nas chciałby walczyć o najwyższe cele, jednak będzie to trudne zadanie. Ważnymi aspektami przed i w trakcie tego sezonu są przebudowa i odmłodzenie drużyny. Chcemy ogrywać młodych zawodników, a także wprowadzać młodych zawodników z akademii i drugiej drużyny do pierwszego zespołu. Wszystko to musi być czynione oczywiście przy zastosowaniu odpowiednich proporcji.
Awans nie jest głównym celem
Nie powiedziano Panu, że celem numer jeden jest bezpośredni awans do ekstraklasy lub strefy baraży?
– W klubie widoczna jest wielka sportowa ambicja. Wszyscy chcieliby zobaczyć Podbeskidzie, które ponownie gra w ekstraklasie, jednak nie jest to główny cel na ten sezon. Jesteśmy w trakcie dużej przebudowy drużyny, czasu do startu rozgrywek nie ma wiele, dlatego przede wszystkim podstawowym celem jest zapewnienie tej drużynie stabilizacji. Bez tego nie będzie szans na walkę nawet o strefę barażową.
Czego zabrakło zespołowi Dariusza Żurawia, trenera z „najwyższej półki”, gdy przegrał walkę o baraże do ekstraklasy?
– Bardzo niewiele. Podbeskidzie grało efektowny, miły dla oka futbol, zdobywało dużo bramek. W przekroju całego sezonu zabrakło jedynie dwóch punktów. Za dużo było remisów, za dużo straconych goli. Nie chcę oceniać trenera Żurawia, wiem, że to fachowiec najwyższej klasy.
Na murawie u Żurawia był zespół czy grupa jedenastu indywidualności?
– Moja ocena wynika wyłącznie z perspektywy pięciu tygodni, gdy pracowałem w sztabie szkoleniowym Dariusza Żurawia. Nie przegraliśmy wtedy żadnego meczu. Widziałem zespół, który walczy, ma wspólne cele, jest zjednoczony. Jak było później, nie wiem i nie mi jest to oceniać.
Żeby nie przegapić okazji
Jest okres transferowy. Od zapadających teraz decyzji kadrowych zależy w znacznej mierze, jaki będzie nowy sezon. Kogo nie chciałby Pan stracić, a kogo pozyskać do drużyny?
– To nie jest koncert życzeń. Doskonale wiemy, że TS Podbeskidzie nie jest pierwszym wyborem piłkarzy. W 1. lidze jest wiele klubów, które dysponują większym budżetem czy lepszą bazą treningową. Kontraktujemy zawodników, na których nas stać. Chciałem, aby został z nami Goku, ale wybrał Wisłę Kraków. Wraz z działem sportowym uważnie oglądamy zawodników, którzy chcą grać w Podbeskidziu i pasują do naszej koncepcji gry nie tylko pod względem umiejętności piłkarskich, ale także mentalnie. Potrzebujemy silnych graczy, którzy gwarantują odpowiedni poziom walki na murawie i w powietrzu.
Prezes Bogdan Kłys zapewnia, że budżet klubu w nowym sezonie nie będzie gorszy od poprzedniego. Co można zrobić za takie pieniądze?
– Można zbudować ciekawy zespół, który pokaże atrakcyjną piłkę. Nie możemy zachowywać się jak kobieta, która pod wpływem impulsu wydaje w sklepie całą wypłatę, a wieczorem patrząc do szafy dochodzi do wniosku, że nie ma co na siebie włożyć. Mamy środek okresu transferowego. Zawodnicy i ich menedżerowie oczekują wysokich kontraktów, ale z biegiem czasu ich żądania finansowe opadną. Musimy tutaj zachować chłodną głowę, ale zarazem nie przegapić nadarzających się okazji na rynku.
Czekacie na posezonowe promocje?
– Klub jest aktywny na rynku transferowym, o czym świadczy m.in. pozyskanie Bartosza Bidy, braci Stryjewskich czy Piotra Tomasika.
Sami wygrywali mecze
Zakontraktowaliście braci Stryjewskich z trzeciej ligi, żegnając Goku, jednego z najlepszych strzelców w 1. lidze. To ekwiwalentna wymiana?
– Nie można tych spraw porównywać. Goku rozegrał w Bielsku-Białej najlepszy sezon odkąd występuje w Polsce. Na jego odejściu klub zarobił pieniądze, które są ważne dla naszego budżetu. Bracia Stryjewscy to zawodnicy już nie bardzo młodzi, ale na trzecioligowych boiskach robiący różnice. Niejednokrotnie sami wygrywali mecze. Stryjewscy otrzymają od nas coś, co było dotąd dla nich niedostępne: szeroki sztab szkoleniowy, infrastrukturę treningową oraz możliwość indywidualnej pracy nad motoryką. Zobaczymy, jak szybko będą się adaptować do gry na poziomie o dwie ligi wyższym niż ten, na którym występowali w poprzednim sezonie.
W 1. lidze nie ma teraz słabych zespołów. Dlatego konfrontacja umiejętności, które były wysokie na trzecioligowych boiskach z poziomem zaplecza ekstraklasy może okazać się bolesna i dla sympatycznych braci, i dla Pana.
– Tak, ale to jest element gry! Dla mnie jako trenera pociągający element, za który piłkę kochają kibice. Na boisku nie zawsze dzieją się rzeczy oczywiste. W Miedzi Legnica 18-letni Dawid Drachal przebywał na boisku mniej niż 45 minut zanim objąłem zespół. Dziś, po rozegranej rundzie w ekstraklasie, będzie z Rakowem Częstochowa walczył o Ligę Mistrzów. Zarówno bracia Stryjewscy, jak i inni zawodnicy muszą wykazać się umiejętnościami na boisku. To samo dotyczy nas trenerów.
Mówi Pan, że w nowym sezonie odmłodzicie zespół, dacie szanse młodym piłkarzom z akademii. Można szkolić młodzież bez bazy szkoleniowej?
– Z problemem niedostatecznej infrastruktury boryka się nie tylko TS Podbeskidzie. Nawet Miedź Legnica dopiero w przyszłym roku rozpocznie budowę bazy szkoleniowej z odpowiednim zapleczem dla akademii. W TSP wyszkolono już dobrych zawodników, którzy radzą sobie na różnych poziomach rozgrywkowych, czego ostatnim przykładem jest Jakub Bieroński. Z pewnością z bogatą infrastrukturą łatwiej o sukcesy szkoleniowe czy zachęcenie utalentowanej młodzieży do trenowania futbolu.
Tym trzeba się inspirować
Jakie jeszcze sparingi rozegracie przed rozpoczęciem sezonu?
– Z ekstraklasową Puszczą Niepołomice gramy 7 lipca, a przygotowania skończymy sparingiem z czeską Karviną.
Puszcza z ligowego kopciuszka wyrosła na silny klub, który w barażach o ekstraklasę wygrał z Wisłą Kraków, a w finale z Niecieczą. Warto uczyć się od klubu z Niepołomic?
– Nie można ich doświadczeń w całości przenosić na obcy grunt. Awans klubu z małego miasteczka jest dowodem, jak procentuje systematyczna praca przez długie lata, kontraktowanie coraz lepszych zawodników, budowa ducha drużyny, odwaga w spotkaniach z faworytami. Puszcza postawiła m.in. na stałe fragmenty gry, które przesądzały o losach spotkań nawet z teoretycznie silniejszymi rywalami. Takimi wartościami zawsze trzeba się inspirować.
Podpisał Pan z Podbeskidziem umowę na rok z możliwością prolongaty na kolejny. Łączy Pan z bielskim klubem nadzieje na dłuższą przyszłość?
– Trener powinien pracować w klubie tak, jakby miał w nim pozostać do końca kariery zawodowej. Chciałbym, aby moja praca była długofalowa, ale musi się z tym wiązać rozwój drużyny i klubu.
Warto chodzić na Podbeskidzie?
Na koniec proszę o dwa zdania z przesłaniem dla kibiców: dlaczego w nowym sezonie warto będzie przychodzić na mecze „Górali”?
– Uważam, że 1. liga jeszcze nigdy nie była tak atrakcyjna, jak w tym sezonie. Na tle mocnych rywali chcemy pokazać zespół, który jest zjednoczony, walczy od pierwszej do ostatniej minuty, gra atrakcyjnie dla kibiców, którzy nie będą żałowali pieniędzy wydanych na bilet.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Robert Kowal
***
Grzegorz Mokry jest absolwentem AWF w Katowicach. W przeszłości był drugim trenerem TS Podbeskidzie w sztabie szkoleniowym kierowanym przez Dariusza Żurawia. Po pięciu tygodniach pracy w Bielsku-Białej, w październiku 2022 przeszedł do ekstraklasowej Miedzi Legnica. Trenował także drugoligowe Wigry Suwałki.
Panie trenerze życzymy powodzenia!!!!
Akurat infrastrukturę to bracia mieli w Mławie bardzo dobrą. Reszta oczywiście na plus z graniem w 1 lidze na czele.
Ale dajcie im trochę czasu. 3 liga skończyła granie pod koniec czerwca. Oni też potrzebują odpoczynku, regeneracji. W pierwszyxh meczach mogą to nie być jeszcze „ci” bracia. A oni naprawdę są mocni.
z akdami piłkarzy co z tego ze tsp 2 przegrywa swoje mecze z tychami dwojka a maja grac na takie tychy w seniorce . Wy jestescie poważni?