Robert Kowal
Przez Wapienicę (niem. Lobnitz) przebiegał ongiś szlak przemytników soli, którzy ryzykowali życiem, omijając bielską wagę, by nie płacić należnych podatków. Któregoś dnia przemytnicy starli się z wojskami nadesłanymi z Bielska. Podczas bitwy trup ścielił się często i gęsto. Zabici przemytnicy zostali pochowani w zbiorowej mogile razem ze swymi końmi. W miejscu spoczynku poległych usypano kurhan, na którym postawiono znak, ale kroniki milczą na temat lokalizacji kurhanu. Sztuka złota temu kto odnajdzie ten grób!
Na przełomie XVII i XVIII wieku w okolicach dzisiejszej pętli autobusu nr 16 przebiegał szlak przemytników soli. Od strony Żywca przez Mikuszowice i Kamienicę przemykały się wozy pełne soli, omijając Bielsko i jego wagę miejską. Gdy proceder nasilił się, niezadowoleni bielszczanie wysłali na przemytników wojsko. Transport soli liczył kilkadziesiąt wozów.
Zdjęcie poniżej: archiwalna widokówka z Wapienicy
Osadzeni w więzieniu w Bielsku
W czasie bitwy na granicy Wapienicy i Kamienicy poległo wielu przemytników, którzy zostali pochowani we wspólnej mogile razem z końmi. Ze źródeł historycznych wynika, że w miejscu spoczynku zabitych usypano kurhan, na którym postawiono znak, ale kroniki milczą na temat lokalizacji kurhanu. – Miejsce to jest poszukiwane – informuje przewodnik. – Mamy nadzieję, że kiedyś zostanie odnalezione.
Tę pasjonującą historię opowiedział nam Wiesław Dziubek, mieszkaniec Wapienicy i znawca lokalnej historii, który prowadził wycieczkę po najciekawszych miejscach tej dzielnicy, głównie w rejonie ulic Zapora i Kopytko aż do granic Doliny Luizy. Podczas wycieczki zorganizowanej przez portal historyczny Beskidia.pl i Bielsko-Bialskie Towarzystwo Historyczne zaprezentowano wiele archiwalnych fotografii już nieistniejących budynków. Towarzyszyli nam potomkowie rodów, które dobrze zapisały się na kartach lokalnej historii.
Wapienica jeszcze do lat 70. ub. wieku była samodzielną miejscowością. Po przyłączeniu do Bielska-Białej dotychczasowa wieś zyskała rangę osiedla. Obecnie jest to największe pod względem powierzchni i trzecie pod względem ludności bielskie osiedle. Dzielnica na mapie wyróżnia się kształtem: jest bardzo długa i bardzo wąska. W najwęższym miejscu jej historyczna część – od rzeki Wapienica po Jaworze – ma zaledwie 300 m. Na terenach górskich graniczy z Brenną i Szczyrkiem.
Wielki patriota Adolf Folwarczny
Jeszcze sto lat temu jako część Rzeczypospolitej należała do tzw. niemieckiej wyspy językowej. – Nie oznacza to, że mieszkali tutaj sami Niemcy – tłumaczy Wiesław Dziubek. – Aż 82 proc. mieszkańców Wapienicy posługiwało się językiem niemieckim.
Na zdjęciu: restauracja Adolfa Folwarcznego
Klimczokówka przy ul. Zapora jest symbolem miejscowych tradycji. Budynek, gdzie przez długi czas mieściła się restauracja „Dolina Luizy” z hotelem i kręgielnią, z biegiem lat zmieniał właścicieli. Jednym z nich był Bielsko-Bialski Browar Akcyjny, który urządził w tym miejscu lokal firmowy. W 1922 roku nieruchomość nabył były żołnierz c.k. armii Adolf Folwarczny, aktywista Polskiej Macierzy Szkolnej, współorganizator imprez patriotycznych, w tym obchodów Święta Trzeciego Maja oraz polskich przedstawień teatralnych i koncertów.
Jego restauracja stała się miejscem krzewienia polskiej myśli patriotycznej. Jak czytamy w portalu Beskidia.pl, w latach 30. ub. wieku Folwarczny przejął dzierżawę hotelu i restauracji „Pod Orłem” w Białej, a później restauracji przy ul. Rzeźniczej w Bielsku, a z nastaniem okupacji niemieckiej podjął działalność konspiracyjną. Aresztowany w grudniu 1940 roku za posiadanie „bibuły” i współpracę z AK, został zesłany do KL Auschwitz jako więzień polityczny nr 7606, gdzie zginął śmiercią męczeńską.
Historyczny szyld na fasadzie
Po II wojnie światowej Klimczokówka nadal pełniła funkcje gastronomiczne oraz ośrodka wypoczynkowego. Obecnie znajduje się tam hostel żeński oraz kaplica pw. bł. Ojca Pio. Fundacja Zapobiegania i Resocjalizacji Uzależnień Nadzieja otworzyła kawiarnię. W budynku przy Zaporze 100 fundacja prowadzi poradnie psychologiczną i leczenia uzależnień.
Jednym z najbardziej znanych miejsc w Wapienicy jest postawiony w 1896 roku budynek dawnego sklepu z towarami mieszanymi Otto Roberta Bannerta. Mimo wielu zakrętów historii lokalnej jest to jeden z nielicznych budynków znajdujących się nadal w rękach pierwszych właścicieli. Jak tłumaczy pan Łukasz, który obecnie mieszka w tym domu, w części murowanej znajdował się sklep oraz mieszkanie właścicieli, a piętrowa część murowano-drewniana przeznaczona była dla letników.
Rozebrany na polecenie IPN
– Na poddaszu była jadalnia. Praprababcia Maria Bock z domu Bannert pracowała jako kucharka w zamku Habsburgów w Żywcu, a później gotowała w naszym domu dla letników – mówi wapieniczanin, który odziedziczył po przodkach oryginalną książkę kucharską.
Zimą 1945 posesję zajmowały wojska hitlerowskie. W pomieszczeniu na parterze zapadł wyrok śmierci na dziewięciu żołnierzy radzieckich oraz polskiego partyzanta, których rozstrzelano nieopodal (według innych źródeł, mogli być to wyłącznie polscy partyzanci). Przez kilka dni zwłoki leżały niepochowane. Do niedawna w miejscu kaźni stał pomnik, ale został rozebrany na polecenie IPN, który uznał, że narusza ustawę o propagowania komunizmu.
– Przed wojną w Wapienicy mieszkało 900 osób, a dziś jest 14 tys. mieszkańców. Wtedy było 5-6 sklepów oraz basen i cztery restauracje, w tym jedna z kręgielnią. Teraz mamy jeden sklep, nie ma basenu czy restauracji. Co doprowadziło do tego stanu może sobie ocenić każdy z państwa – oprowadza Wiesław Dziubek.
Basen z krystalicznie czystą wodą
W 1921 roku przy ul. Kopytko powstał jeden z trzech wapienickich tartaków. Kilka lat temu zabudowania zostały wyburzone i obecnie miejsce to porasta las. Na poddaszu produkowano narty. W piwnicach znajdował się kanał doprowadzający wodę napędzającą koło młyńskie.
Podziemny kamienny kanał o wysokości 1,5 m prowadził na drugą stronę ulicy, gdzie w latach 30. postawiono nowoczesny bungalow, w którym odpoczywali pracownicy fabryczni. Po wojnie były tam mieszkania służbowe dla kobiet z zakładów w Aleksandrowicach, siedziba TPD, harcówka. W kolejnych latach teren wystawiono na sprzedaż. Obecnie jego właścicielem jest deweloper.
Kilkaset metrów dalej kanał zasilał w wodę wapienicki basen, który znajduje się na popularnym Manhattanie. – Woda nie pochodziła z rzeki Wapienicy – tłumaczy przewodnik. – Zdarzało się, że krystalicznie czystą wodę okoliczni mieszkańcy czerpali wiadrami do celów spożywczych.
Prawdopodobnie najstarsze zdjęcie z Wapienicy
Dochodzimy do miejsca, gdzie w XIX wieku znajdowała się najpierw krochmalnia, a następnie przędzalnia. Fabryka mieściła się w dużym budynku, po którym do dziś pozostały dwa mniejsze. Wiesław Dziubek dotarł do unikatowej fotografii z tej lokalizacji z 1870 roku. Jest to prawdopodobnie najstarsze odnalezione zdjęcie wykonane w obecnych granicach Bielska-Białej.
W 1850 teren zakupili dwaj bielscy przedsiębiorcy, którzy dziewięć lat później uruchomili w fabryce pierwszą maszynę parową. W 1903 roku wraz ze zmianą profilu działalności gospodarczej powstała tam duża fabryka wyrobów fornirowanych, gdzie produkowano m.in. siedzenia do krzeseł. Po kilka latach duży budynek spłonął, a prokuratura w Cieszynie oskarżyła właścicieli o celowe podpalenie.
Robert Kowal
FILM: Lech Fedyszyn
Zdjęcia: własne oraz dzięki uprzejmości Wiesława Dziubka
czy wie ktoś co się stało z budynkiem komunalnym o nazwie AFA?
stal przy ulicy Kopytko,niedaleko rzeki…
Stoi nadal. Napis jest na fasadzie