Robert Kowal
Na ul. 11 Listopada trwa sadzenie drzew w dużych, specjalnie wykonanych do tego celu gazonach. Są to graby dorastające w warunkach naturalnych do wysokości 10 m, ale w donicach osiągną ok. 3 m. Mieszkańcy obawiają się, że w niedalekiej przyszłości korony ograniczą dostęp światła do okien. W dawnych czasach szlak ten był drogą cesarską łączącą Białą przez Kraków i Przemyśl ze Lwowem. Jeździły dyliżanse, poczta konna, furmanki z warzywami na targ. Czy w ogóle rosły tam drzewa? W biurze wojewódzkiego konserwatora zabytków mają wątpliwości.
– Miasto wydaje pieniądze w sposób nierozsądny, czego przykładem jest ukwiecenie ulic. W ub. roku zostało za to nagrodzone, a dziś betonowe gazony stoją bezużytecznie. Pojawiły się nowe pojemniki na drzewa. To duży wydatek dla samorządu, gdy wpływy do kasy miasta są mniejsze. W pojemnikach sadzi się drzewa, które blokują dojścia do sklepów i banków, a gdy wyrosną, na wąskiej ulicy będą blokować lokalom mieszkalnym światło dzienne – usłyszeliśmy na 11 Listopada. – Komu potrzebne są te koszty w niezwykle trudnym czasie?
Szpaler aż do Wyzwolenia
Magazyn Samorządowy wydawany przez bielski Ratusz poinformował właśnie o posadzeniu ponad 20 nowych drzew na popularnym deptaku, który obecnie zamiera, a w przeszłości był ruchliwym traktem komunikacyjnym. Przed laty wyremontowano nawierzchnię ulicy, przywracając jej historyczny wygląd.
– Pierwsza partia drzew w donicach pojawiła się na odcinku od mostu do ul. Barlickiego w maju 2021 w efekcie jednego z ogólnomiejskich projektów Budżetu Obywatelskiego Bielska-Białej pod nazwą „332 drzewa i 5 gałęzi”. Obecnej wiosny posadzone wtedy 15 drzew wygląda już bardzo okazale – czytamy w Magazynie Samorządowym.
Ogrodnik miejski Dariusz Gajny w odpowiedzi na pytania witajbielsko.pl precyzuje, że chodzi się 23 nowe donice z drzewami na odcinku od mostu na Białej do ul. Komorowickiej. – Docelowo szpaler ma dochodzić do ul. Wyzwolenia – wyjaśnia urzędnik. Sadzony jest grab pospolity w odmianie „Frans Fontaine”. Odmiana ta dorasta do wysokości 10 m, ale z uwagi na donicę „będzie ona formowana na wysokość około 3 metrów”. Gazony wykonała bielska firma kowalska za niecałe 75 tys. zł, a przetarg na ich obsadę firma z Kęt kosztem ponad 33 tys. zł.
Historyczny klimat miejsca
Jak dowiedziało się witajbielsko.pl, dotychczasowe gazony betonowe zostaną usunięte, gdyż do nowych donic z drzewami będzie przeniesiona roślinność sezonowa. Dla dociekliwych podajemy, że to trzęślica modra, rozchodniki, szałwia omszona, komarzyca i koleusy. – Roślinność sezonowa jest stale podlewana, więc nie ma potrzeby dodatkowego podlewania drzew – informuje ogrodnik miejski.
– Nie powinniśmy rezygnować z historycznej duszy i klimatu tego miejsca – apeluje nasz rozmówca z ul. 11 Listopada. – Gdyby to było racjonalne, to dawno Rynek Główny w Krakowie byłby obsadzony drzewami.
Mirosław Rymer z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Katowicach wątpi, czy ze względu na swoje funkcje komunikacyjne trakt był w przeszłości obsadzony drzewami. Na widokówce z 1911 widać młode drzewka na krótkim odcinku ulicy. Tłumaczy jednak, że w ostatnich latach polityka konserwatorska uległa zasadniczej zmianie – z zachowawczej na adaptacyjną.
Nowa polityka konserwatorska
Takie są wytyczne Generalnego Konserwatora Zabytków do konserwatorów wojewódzkich. Zgodnie z nimi, nie ma przeszkód, aby w miejsca, które nie pełnią już swoich pierwotnych funkcji historycznych – a tak jest w przypadku ul. 11 Listopada – wprowadzać zieleń. Roślinność ogranicza funkcjonowanie pustych kamiennych lub betonowych przestrzeni, które sprzyjają nagrzewaniu miasta i są mało ekologiczne – słyszymy.
Sadzenie drzew powinno stać się jednak przedmiotem publicznej dyskusji władz z mieszkańcami i przedsiębiorcami. Jeśli zieleń będzie ingerowała w ich nieruchomości, nie można wykluczyć powództw cywilnoprawnych przeciwko miastu w sądach.
0 komentarzy