Robert Kowal
Radny Jacek Krywult zrezygnował z zasiadania w Radzie Miejskiej, a komisarz wyborczy stwierdził wygaśnięcie jego mandatu. Jacek Krywult to były prezydent Bielska-Białej w latach 1981-1982 i 2002-2018, który wygrywał wybory uzyskując nawet 75 proc. głosów. Chodząca historia miasta, którą jednak nie wszyscy dobrze wspominają.
Jacek Krywult jest absolwentem Technikum Mechaniczno-Elektrycznego oraz Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Przez 35 lat pracował w Fabryce Aparatów Elektrycznych „Apena”, m.in. jako dyrektor i prezes zarządu. Od grudnia 1980 był przewodniczącym Miejskiej Rady Narodowej, od kwietnia 1981 do stycznia 1982 prezydentem Bielska-Białej, którego odwołano z funkcji w stanie wojennym.
Otrzymał gromkie oklaski
W 2002 został ponownie wybrany na prezydenta (II tura – ponad 66 proc. głosów), a później w 2006 (I tura – ponad 68 proc.), w 2010 (ponad 75 proc) oraz w 2014 (II tura – prawie 60 proc.). W wyborach samorządowych 2018 zrezygnował z ubiegania się o reelekcjęi poparł kandydaturę Jarosława Klimaszewskiego z Koalicji Obywatelskiej.
Na sesji Rady Miejskiej w listopadzie 2018 Jacek Krywult podziękował za współpracę i przeprosił osoby, które kiedykolwiek uraził. Otrzymał od radnych gromkie oklaski, a zastępca komendanta policji mł. insp. Krzysztof Gałuszka (obecnie naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego) wręczył mu replikę szabli oficerskiej. – Zawsze kierowałem się dobrem miasta – zapewniał ustępujący prezydent.
W wyborach samorządowych 2018 Jacek Krywult uzyskał mandat radnego Bielska-Białej, a następnie został wybrany wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej tej kadencji. Z powodów zdrowotnych przez długi czas nie był widziany w ratuszu. Po raz ostatni 82-latek pojawił się publicznie na sesji przed wakacjami w 2021 roku. Na ubiegłotygodniowym posiedzeniu Rady Miejskiej poinformowano, że komisarz wyborczy stwierdził wygaśnięcie mandatu radnego Jacka Krywulta z dniem 1 marca 2023 z powodu pisemnego zrzeczenia się mandatu.
Traktował ich nieufnie
W imieniu klubu radnych Jarosława Klimaszewskiego za długoletnią pracę na rzecz środowiska lokalnego podziękował Jackowi Krywultowi radny Maksymilian Pryga, podkreślając jego „rzetelność, poświęcenie i determinację”. Nie wszyscy współpracownicy b. prezydenta mają jednak dobre wspomnienia. Należy do nich Grażyna Staniszewska, b. poseł, senator, europarlamentarzystka, która w latach 2010-2014 zasiadała w Radzie Miejskiej Bielska-Białej jako jedyna radna niezależna (obok klubów PO i PiS). Sesje obfitowały wtedy w ostre polemiki między radną a prezydentem Krywultem.
– Moje propozycje w różnych sprawach odbierał jako rodzaj zarzutów wobec własnej osoby – wspomina pani Grażyna. – Starał się je odpierać za wszelką cenę, uważając, że straciłam kontakt z rzeczywistością bielską, gdyż długo przebywałam w Parlamencie Europejskim. Pracując w komisji PE zajmującej się rozwojem samorządności, jeździliśmy po wielu krajach Europy, podpatrując różne rozwiązania stosowane przez lokalne samorządy. Wydawało mi się, że wiele projektów, które tam zobaczyłam, po modyfikacji można zastosować u nas. Prezydent przyjmował moje podpowiedzi osobiście jako pouczanie, że robi coś niewłaściwego.
Grażyna Staniszewska przyznaje, że prezydent Krywult był niezwykle pracowity. Do wieczora urzędował w ratuszu, podczas gdy jego podwładni kończyli pracę po godz. 16 i bywało, że musieli wracać do pracy na polecenie prezydenta. Jego priorytetem był rozwój sieci komunikacyjnej i transportu w mieście, a wydatki na edukację i kulturę miały znaczenie drugorzędne. – Nie miał serca do organizacji pozarządowych, dla ludzi, którzy przychodzili z różnymi pomysłami. Traktował ich nieufnie, bo uważał, że nie są fachowcami.
Procedura nie do przyjęcia
Spory na sali sesyjnej przebierały często formę utarczek osobistych, podczas których Staniszewska jako kobieta nie mogła raczej liczyć na wsparcie innych radnych. Bardziej empatyczni wydawali się członkowie klubu PiS, ale i oni w kluczowych sprawach wspierali prezydenta.
W tamtych czasach posiedzenia Rady Miejskiej trwały krótko. Radna Staniszewska starała się zabierać głos na każdej sesji. Nie było to mile widziane, gdyż radni z zasady głosowali uchwały bez dyskusji, zaraz po wyczytaniu nazwy projektu przez przewodniczącego. – Dla mnie, osoby znającej obyczaje parlamentarne z Sejmu i Brukseli, była to procedura nie do przyjęcia. Uważałam, że wyborcy muszą poznać co najmniej stanowiska klubów, aby mieć choćby namiastkę udziału w podejmowaniu decyzji w sprawach miasta – dodaje.
– Bardzo ciężko przeżyłam tamtą kadencję. Dlatego nie chciałam kandydować w kolejnych wyborach – wspomina Grażyna Staniszewska, która po zakończeniu kadencji w Radzie Miejskiej skupiła się na pracy w Towarzystwie Przyjaciół Bielska-Białej i Podbeskidzia. Podkreśla, że obecny prezydent miasta jest poniekąd wychowankiem poprzedniego, ale to zupełnie inna liga, gdy chodzi o standard porozumiewania się ze współpracownikami i przeciwnikami.
Robert Kowal
Zdjęcia: archiwum witajbielsko.pl
0 komentarzy