Robert Kowal
Bielsko-Biała jest miastem motoryzacji, gdzie produkowano syrenkę i małego fiata. To potencjał wizerunkowy, którego władze miasta nie wykorzystują – nie wątpi restaurator z ul. 11 Listopada. Dlaczego ulicy nie można udostępnić zabytkowym pojazdom, które na odcinku od ul. Barlickiego do placu Wojska Polskiego miałyby prawo poruszania się z prędkością 5 km/godz. i parkowania? Reprezentacyjny bielski deptak umiera. Straszą puste witryny. Przedsiębiorcy opuszczają lokale.
Nasze miasto ma potencjał turystyczny większy niż Zakopane – nie wątpi Michał Pinis, bielski przedsiębiorca. To miejsce, skąd można dojechać wszędzie. Blisko na Śląsk, skąd pochodzi bogaty klient, dobra komunikacja drogowa z Katowicami, Cieszynem. Ale po co ludzie mają przyjeżdżać do Bielska-Białej? Jaka oferta jest ich w stanie przyciągnąć?
Dźwignia rozwoju okolicy
Jak zauważa restaurator, ostatnie cenne inwestycje zrealizowano tutaj za prezydentury Jacka Krywulta. Nastąpiła wtedy przebudowa ulicy, przeprowadzono instalacje mediów pod ziemią. Obecna władza miota się i tak naprawdę mimo wielokrotnych publicznych deklaracji o chęci ożywienia ulicy nie ma dobrego pomysłu, jak reanimować deptak. W niedalekiej przeszłości na plac Wojska Polskiego czasowo przeniesiono lodowisko z osiedla mieszkaniowego, projektowano koło młyńskie i plażę. – Na szczęście, projekty te przepadły i nie zmarnowano pieniędzy publicznych – mówi były wiceprzewodniczący Rady Miejskiej.
Michał Pinis przypomina o dawnych planach budowy parkingu podziemnego w okolicach deptaku. Inwestycja mogła być dźwignią rozwoju tego miejsca, ale z powodu braku środków pomysł zarzucono. – Bywałem we Florencji, to kolebka włoskiego renesansu. W centrum zabytkowego miasta są garaże i parkingi. Parking jest nawet pod zabytkową kamienicą – przekonuje.
– Władze miasta mają dobre kontakty z deweloperami. Przecież można było miejsca parkingowe sprzedać w systemie pre-paid, ja sam kupiłbym dwa, a dochód przeznaczyć na pokrycie kosztów inwestycji. Cześć najemców mogłaby parkować obok swojego biznesu, a inni zarabialiby na wynajmie wykupionych miejsc. Parkingiem zarządzałaby profesjonalna firma, która odprowadzałaby do miasta pieniądze z opłat za bieżący wynajem pozostałych miejsc – dodaje.
Władza chce się pochwalić
Ludzie na całym świecie chcą dojechać do centrum swoimi samochodami. Galeria Sfera wybudowała parking, chcąc przyciągnąć klientów i długo nie wprowadzała opłat za postój. Parking podziemny jest inwestycją na lata. Jeśli władza chce się przed wyborcami pochwalić szybkimi wynikami, buduje parkingi naziemne.
Ul. 11 Listopada to główny reprezentacyjny deptak miasta, przy którym jest mnóstwo pustych lokali użytkowych. Najemcy wciąż się zmieniają, ale brakuje sklepów na bardzo wysokim poziomie, jakich jest wiele w Galerii Sfera. Przedsiębiorcy, jak słyszymy, nie mają pełnej oferty handlowej, bo nie zarabiają tyle, aby kupić towar najwyższej klasy. – A może jesteśmy biednym społeczeństwem, którego nie stać na drogie rzeczy? – pytamy. – W Sferze jest zawsze ruch. Ludzie kupują bardzo kosztowne przedmioty mimo wysokich marż handlowych – odpiera pan Michał.
Puste lokale przy 11 Listopada świadczą o wysokich kosztach działalności, których nie pokryły dochody z handlu. Dlatego biznes się stamtąd wyprowadza, a nadziei, że im się powiedzie szukają inni najemcy. Prowadzenie interesu w zabytkowej kamienicy jest dla przedsiębiorcy kosztowne. Dlatego aby ożywić ulicę, podatki od powierzchni handlowej powinny być odpowiednio niższe niż w obiektach stricte handlowych. W weekendy sale koncertowe w Bielsku-Białej są pełne. Miasto ma potencjał, który powinien być wykorzystany przez cały tydzień.
Szła dzieweczka w Wiedniu
Zdaniem naszego rozmówcy, który od kilkudziesięciu lat prowadzi pub przy ul. 11 Listopada, miasto ma szczęście do dobrze funkcjonujących osiedlowych domów kultury, które powinny mieć stałą możliwość publicznego prezentowania swojego dorobku na reprezentacyjnym deptaku. – Nocowałem kiedyś na Grinzingu w Wiedniu. Jedliśmy kolację, gdy w pewnym momencie do restauracji weszła kapela grająca muzykę popularną w tradycji galicyjskiej. Zagrali m.in. „Szła dzieweczka do laseczka”. Jej działalność była inspirowana przez miasto. To przyciągało klientów na wysokim poziomie – twierdzi Michał Pinis.
Dzięki udostępnieniu ulicy zabytkowym pojazdom na odcinku od ul. Barlickiego do placu Wojska Polskiego ulica 11 listopada wraz z placami Wojska Polskiego i Wolności mogłaby stać się miejscem spotkań pasjonatów zabytkowych pojazdów ze Śląska i reszty kraju. Ruszyłyby sklepy z częściami i gadżetami motoryzacyjnymi, nowych klientów miałyby kawiarnie. Taki klimat tworzy koloryt miasta.
Jacek Balicki w Automobilklubu Beskidzkiego nie wątpi, że to dobry pomysł. Kilka lat temu władze miasta otrzymały od automobilklubu pismo w tej sprawie. W zasadzie magistrat był za, ale zastanawiano się, jak pomysł pogodzić z organizacją ruchu na ul. 11 Listopada. Później przyszła pandemia i projekt utknął na urzędniczych biurkach. Na deptaku w Wiśle są miejsca parkingowe zarezerwowane dla pojazdów zabytkowych, ale to miasto żyje z turystów. Nasze żyje z podatków od nieruchomości.
Robert Kowal
PS. Kawalkada zabytkowych samochodów pojawi się na ul. 11 Listopada w dniu 15 lipca ok. godz. 16.30 z okazji 44. Międzynarodowego Beskidzkiego Rajdu Pojazdów Zabytkowych.
0 komentarzy