Robert Kowal
W Muzeum Motoryzacji w Bielsku-Białej podziwiamy trzy błyszczące corvetty. Ponad trzysta koni pod maską, fabrycznie bez tłumików. Gdy bolid wjeżdża do miasta, szklanki drżą w kredensie. To może jedyna placówka muzealna z tak bogatą ekspozycją, gdzie wejście jest bezpłatne, a dyrektor z własnej kieszeni opłaca rachunki za prąd. Nie ma dziś takich ludzi. W sąsiednim budynku stoją trzy zabytkowe tramwaje. Dwa są w znośnym stanie, a trzeci to koszmar. Byliśmy tam z kamerą rok temu, a teraz wróciliśmy z nadzieją, że ktoś ważny sobie o nich przypomniał. Nic z tych rzeczy.
W cyklu „Piękne strony Bielska-Białej” portal www.witajbielsko.pl przedstawia charakterystyczne miejsca w mieście, które wyróżniają się unikatową architekturą, mają bogatą historię czy są obiektem nostalgicznych wspomnień wielu pokoleń bielszczan. Przed rokiem odwiedziliśmy Muzeum Motoryzacji przy ul. Kazimierza Wielkiego, w którym eksponowane są wspaniałe pojazdy, które po benedyktyńskim remoncie pokazują się na ulicach w kraju i zagranicą. Opodal, w ciemnym hangarze stoją trzy zabytkowe wagony tramwajowe uratowane
przed dewastacją, ale bez przyszłości.

W hali dla pojazdów zabytkowych znajduje się 21 miejsc wystawienniczych. Zimą wszystkie są wykorzystane, gdyż auta nie biorą wtedy udziału w rajdach, zlotach, pokazach czy wyścigach. Pod budynkami są obszerne piwnice, które nadają się na cele muzealne. Mogłoby tam stanąć ok. 30 samochodów, ale Automobilklub Beskidzki nie posiada środków finansowych na remont posesji. Jako stowarzyszenie żyje ze składek swoich członków.
Bielski Fort Knox. Zabytkowe auta na wagę złota ruszają na Le Mans i Silverstone ZDJĘCIA i FILM
Właścicielem budynków przy ul. Kazimierza Wielkiego jest gmina, która użyczyła nieruchomość automobilklubowi na cele muzealne. Bielscy sympatycy motoryzacji wyremontowali co mogli w czynie społecznym. Większość stojących tu pojazdów jest własnością członków Automobilklubu Beskidzkiego. Właściciele korzystają z miejsc parkingowych, gdyż auta są tu zaopiekowane i bezpieczne.

Szklanki drżą w kredensie
Nowością ekspozycji jest błękitna Skoda 440 Spartak z silnikiem z przodu i tylnym napędem, którą produkowano w latach 1955-1958. Czechosłowacki samochód eksportowano swego czasu do USA, gdzie był droższy od garbusa. Następcami spartaka była octavia, a później 1000 MB. W centralnej części ekspozycji stoją trzy Chevrolety Corvette. Piękne jak okręt pod pełnymi żaglami, błyszczą lakierem i chromem. Wszystkie sportowe z silnikami V8.
Czarna corvetta to model torowy o mocy 350 KM plus dziesięć ze względu na brak tłumików. – Nawet na normalnych wydechach te auta są dość głośne. Silnik ośmiocylindrowy ma przepiękny „gulgot” – wprowadza Jacek Balicki, dyrektor muzeum i wiceprezes Automobilklubu Beskidzkiego. Prywatnie zajmuje się rewaloryzacją zabytkowych pojazdów, a oprowadzając zwiedzających po ekspozycji zamienia się w przewodnika zadziwiającego słuchaczy znajomością wielkiej liczby faktów z historii motoryzacji i poszczególnych modeli.

Dyrektor płaci za prąd
Muzeum Motoryzacji w Bielsku-Białej otwarte jest w godz. 8-16. Z przewodnikiem grupy mogą się umówić telefonicznie (tel. 33/812 22 81). Jak trafić w to miejsce? Na terenie miasta są tabliczki kierujące do muzeum. Na ścianie budynku przy wejściu do posesji umieszczony jest szyld Automobilklubu Beskidzkiego. Był pomysł namalowania muralu od strony ulicy, ale projekt nie doczekał się realizacji ze względu na brak środków.
Wstęp do muzeum jest bezpłatny. Przy wejściu można wrzucać do kapelusza wolne datki na utrzymanie placówki. Dyrektor z własnej kieszeni opłaca rachunki za media, zaś ubezpieczenie nieruchomości finansuje automobilklub. Oglądanie zabytkowych aut jest możliwe dzięki uprzejmości ich właścicieli, którzy parkują w hangarze przy ul. Kazimierza Wielkiego.

Po planach pozostał szyld
Ale atrakcją tego miejsca są również tramwaje, które w PRL uznano za… nieperspektywiczny środek transportu. Po likwidacji linii tramwajowych w Bielsku-Białej na początku lat 70. ub. wieku rozpoczęła się wielka odyseja wagonów. Do miasta ściągano wtedy wagony kasowane w Poznaniu, Łodzi i Elblągu, które miały zasilić ekspozycję planowanego muzeum tramwajowego. Natomiast bielskie wagony odjechały do Łodzi i Bydgoszczy. Muzeum tramwajów nigdy nie powstało. Po planach pozostał sfatygowany szyld, który odkryliśmy w ciemnym hangarze.
Odnaleźliśmy bielskie tramwaje! Dwa są gotowe do jazdy, a trzeci czeka na cud! ZDJĘCIA
Obecnie na zewnątrz Muzeum Motoryzacji stoją wąskotorowe wagony sprowadzone ongiś z Elbląga. Importowany tabor spod chmurki jest w fatalnym stanie (co ilustruje nasz film) i chyba nikt nie podjąłby się jego renowacji. Co innego trzy wagony znajdujące się w hangarze opodal budynku z zabytkowymi samochodami. To bielskie wagony, które przetrwały odyseję. Dwa XIX-wieczne wozy odzyskali społecznicy z powstałego w 1993 roku Bielskiego Towarzystwa Tramwajowego, które bezskutecznie zabiegało o przywrócenie tramwaju miastu.

Nikt nie zawraca sobie głowy
Przez lata tabor stał na terenie bazy MZK przy ul. Długiej, który pobierał od BTT opłaty z tytułu dzierżawy gruntu. Przez jakiś czas były problemy z przewiezieniem wagonów do nowego miejsca ekspozycji w Muzeum Motoryzacji, które obiecało je przechować w nadziei, że doczekają lepszych czasów.
Właścicielem zabytkowych tramwajów jest miasto. Wspólnie z miastem wyremontowano również hangary. Jak podkreśla dyr. Balicki, miasto bardzo pomogło w ocaleniu tego, co zostało po bielskich tramwajach, ale przyszła pandemia koronawirusa, zabrakło pieniędzy na dalsze inwestycje i w zadłużonym samorządzie nikt nie zawraca sobie dziś głowy starym taborem.

– Mienie jest zabezpieczone na tyle, że nie podlega degradacji – podkreśla Balicki. – Nie miałbym sumienia wyciągać do miasta ręki po pieniądze na cel, który nie jest na daną chwilę niezbędny. Mam nadzieję, że w ciągu dwóch lat wyjdziemy z kłopotów finansowych, co pozwoli kontynuować remont hangaru, teraz bez sztucznego oświetlenia i ogrzewania – dodaje.
Ani kawałka torów
Dyrektor dobiega osiemdziesiątki. Potrzebuje młodszych społeczników, którzy potrafiliby aktywnie lobbować na rzecz muzeum. – Nie ma dziś takich ludzi? – dopytujemy. – Są, są, ale nie lubią pchać się na afisz – odpowiada filozoficznie gospodarz. Jacek Balicki obiecuje, że wkrótce na drzwiach wejściowych pojawi się napis, że to muzeum. To wszystko co można teraz zrobić.
Kto wyremontuje wąskotorowe zabytki? Muzea tramwajów istnieją w kilku miastach, zabytkowy tabor jest atrakcją turystyczną Gliwic czy Łodzi. Gdy wspominam o zabytkowych tramwajach linowych będących atrakcją San Francisco, pan Jacek uśmiecha się. – W Bielsku-Białej byłoby łatwiej, gdyby zachował się choć kawałek torów. Całe torowisko jednak zdemontowano lub zalano asfaltem – przekonuje. Za to zabytkowych uliczek do pokazania turystom w mieście nie brakuje.
Robert Kowal
Więcej filmów i zdjęć z „Pięknych stron Bielska-Białej” znajdziecie na profilu witajbielsko.pl w Instagramie.






Szkoda tych wozów podejrzewam że one też nigdy już nie zobaczą grupy zwiedzających ani szyn