Robert Kowal
Wczorajsza debata w sprawie planów budowy spalarni odpadów w Bielsku-Białej nie mogła przynieść i nie przyniosła rozstrzygnięcia. Uczestnicy nie zdołali przekonać adwersarzy do swoich argumentów i okopali się na z góry upatrzonych pozycjach. Mieszkańcy na ogół nie interesują się sprawą lub/i/ wątpią, że ich głos w referendum będzie mieć realne znaczenie. Nie wiedzą, że inwestycja wpłynie na stan ich portfeli, o czym w debacie mówił dobitnie jeden z ekspertów. Warto wrócić do tych słów.
Debata spalarniowa zorganizowana przez stowarzyszenie Niezależni.BB odbyła się wczoraj w sali NOT w Bielsku-Białej. Wzięli w niej udział eksperci obu stron oraz radni wszystkich klubów (obu stron). Debacie przyglądało się na żywo kilkadziesiąt osób, a kilkadziesiąt innych za pośrednictwem internetu. Zapis dyskusji jest dostępny na profilu Witajbielsko.pl w Facebooku, dlatego nie ma potrzeby jej relacjonować.
Koncepcja z ubiegłego wieku
Warto jednak wrócić do opinii eksperta, który posiada doświadczenie szersze niż na skalę powiatową. To Piotr Barczak, współzałożyciel Polskiego Stowarzyszenia „Zero Waste”, wieloletni pracownik sekcji ochrony środowiska Rady Unii Europejskiej i Europejskiego Biura Ochrony Środowiska w Brukseli, który przedstawił problem z szerokiej perspektywy, której zwykle nie dostrzegamy lub ją pomijamy, skupiając się na korzyściach z inwestycji dla miasta.
„Zero Waste Cities” współpracuje z wieloma miastami i gminami w Polsce i Europie oraz Komisją Europejską przy tworzeniu nowej polityki w zakresie ochrony środowiska i gospodarki o obiegu zamkniętym. – W Europie nie ma miejsc na nowe spalarnie – oznajmił jasno ekspert. Jego zdaniem, koncepcja spalania odpadów pochodzi z ub. wieku, a obecnie jest promowana szczególnie w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Tymczasem jest to technologia, która niszczy zasoby, generuje emisję CO2 oraz innych szkodliwych gazów.
Jak twierdzi ekspert, budowa instalacji oznacza zaangażowanie kapitału nawet na 30 lat, który miasto będzie musiało zwracać zakontraktowanymi dostawami odpadów. Dyrektywa odpadowa UE zobowiązuje państwa członkowskie do działań prewencyjnych w zakresie gospodarki o obiegu zamkniętym, czyli do wytwarzania jak najmniejszej ilości odpadów. Dopiero w drugiej kolejności można podejmować jakiekolwiek inwestycje. W najbliższym czasie mają być wprowadzone nowe dyrektywy dotyczące opakowań. KE stawia na system kaucyjny, który mocniej wesprze recykling. Jednocześnie coraz więcej opakowań powinno być ponownie używanych. Odpadów z opakowań będzie więc odpowiednio mniej.
Spalarnia dla metropolii
Każde spalanie, w tym w spalanie odpadów generuje emisję CO2. Obecnie spalarnie nie są objęte kosztami emisji CO2. Od roku 2027 ma się to zmienić. Instalacje zostaną wprowadzone do systemu ETS, co oznacza ogromne opłaty za każdą tonę emisji CO2. Podobne zasady obowiązują dzisiaj elektrownie spalające węgiel. Tym dodatkowym podatkiem operator spalarni obciąży miasto, a ono rozłoży je na wszystkich mieszkańców. Podobnie będzie z kosztami składowania popiołów lotnych i zużla, powstałych w wyniku spalania odpadów.
Obecnie budowane w kraju spalarnie korzystają z subwencji Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, co pozwala operatorom mówić, że są ekonomiczne. Przy planowanej polityce emisyjnej dotacje ze środków UE nie będą jednak możliwe. Unia Europejska zobligowała kraje członkowskie do osiągnięcia do 2025 roku 55 proc. odpadów zrecyklingowanych, a do 2035 roku aż 65 proc. oraz do tzw. gospodarki o obiegu zamkniętym. W jednym z dokumentów UE spalarnie określone są jako „inwestycje istotnie szkodliwe dla realizacji celów środowiskowych”, co w konsekwencji oznacza, że nie mogą być finansowane ze środków publicznych.
Spalarnia będzie ogromną inwestycją dla miasta Bielsko-Biała. Środki mają pochodzić z kredytów i pożyczek spłacanych przez lata. Mówi się o kosztach rzędu 500 mln zł (dla porównania stadion miejski przy ul. Rychlińskiego kosztował ok. 100 mln zł). Analizując argumenty za i przeciw spalarni trzeba też uwzględnić wartość tzw. zielonej energii dla miasta. Organizator debaty przywoływał przykłady spalarni w krajach europejskich o przepustowości rzędu 30 tys. ton śmieci rocznie. W Zamościu planowana jest instalacja na 17 tys. ton. W Bielsku-Białej może powstać obiekt na 100 tys. ton odpadów. Dużo korzyści i dużo ułomności. Czego więcej?
Robert Kowal
Na zdjęciu: Piotr Barczak, ekspert debaty spalarniowej w Bielsku-Białej
Władza wydała kasę na przygotowania do budowy i agitację za spalarnią a teraz będzie musiała ją zwrócić jeżeli ludzie w referendum powiedzą że nie chcą spalarni. Sprawiedliwość w urzędach musi być!!
…” skupiając się na korzyściach z inwestycji dla miasta”?! A jakież to niby będą te korzyści dla Bielska- Białej i komu tak naprawdę na tej „inwestycji” zależy?
1. Zorganizowanemu lobby prospalarniowemu działającemu w kraju, w interesie zagranicznych producentów urządzeń do tej przestarzałej technologii z okresu maszyn parowych, dla których nie ma już rynków zbytu w tzw. „krajach zachodu”, a
które znają już skutki spalania śmieci,
2.Dyrekcji i pracownikom Zakładu Gospodarki Odpadami – spólki miejskiej, (a więc podległej Urzędowi Miejskiemu !), a która nie wiedzieć czemu, stała się główną stroną w zaistniałym konflikcie, wydając szczodrze bajońskie kwoty na kłamliwe promowanie „ekospalarni” przy pomocy wprowadzających w błąd haseł typu: „ekospalarnia zamiast zakopywania i smrodu”.
Tu sprawa jest prosta: można pominąć schować pod dywan ewentualne, wieloletnie zaniedbania zaniedbania (np. w kwestii kompostowania bioodpadów), praca stanie się łatwiejsza, gdy np. udałoby się zawartość tzw. ” czarnych worków” kierować od razu do pieca. Oczywiście nikt z pracowników nie odmówi wykonania poleceń i dlatego stanowią oni zawsze najliczniejszą grupę agitującą na rzecz owej „ekospalarni” na wszelkich spotkaniach i zebraniach ( nawet rad osiedlowych!),
3. Członkom władz miasta, którzy: albo nie mają wiedzy lub nawet orientacji na temat ewentualnych skutków swych decyzji (jak np. przy sławetnym już pierwszych głosowaniu „”za” !) liczą na zrobieniu sobie kampanii wyborczej lub po prostu na wymierne profity.
4.Włodarze Żywca ( wręcz nieudolni, gdyż nie udało się im omamić i ogłupić swych mieszkańców !) Cieszyna (może protestowali by czescy sąsiedzi ?!) i okolicznych gmin zamierzających śmierdzącym,szkodliwym a i często toksycznym problemem obarczyć mieszkańców Wapienicy, Bielska-Białej i Podbeskidzia.
Z drugiej strony jesteśmy tylko MY – bezsilni, lekceważeni, manipulowani mieszkańcy. Nasze argumenty pełne wątpliwości: ekologicznych, zdrowotnych, społecznych, ekonomicznych etc., w ograniczany ciągle sposób przedstawia: Inicjatywa Obywatelska ” Stop spalarni śmieci w Bielsku-Białej” i to praktycznie tylko na swych stronach internetowych,plakatach i ulotkach.