Robert Kowal
W grobowcu na cmentarzu przy ul. Grunwaldzkiej spoczywa przedwojenny senator RP, wicemarszałek Sejmu Śląskiego, bezkompromisowy antyfaszysta i zagorzały przeciwnik nazizmu w Rzeszy i wśród mniejszości niemieckiej w Polsce. Postać bielszczanina pochodzenia niemieckiego, ale lojalnego obywatela Państwa Polskiego jest dziś zapomniana w przeciwieństwie do hitlerowca Rudolfa Wiesnera, senatora RP i późniejszego bielskiego esesmana. Rodzina Panta, podobnie jak Wiesnera, wyjechała po wojnie do Niemiec.
Postać Eduarda Panta w zasadzie nie istnieje w powszechnej świadomości bielszczan. Inaczej niż Rudolfa Wiesnera, zastępcy burmistrza przedwojennego Bielska, założyciela i wieloletniego lidera Partii Młodoniemieckiej w Polsce, który skończył II wojnę światową w stopniu oberführera SS. Wiesnera, gorliwego wyznawcę Adolfa Hitlera, członka NSDAP przedstawia się dziś jako stereotyp bielskiego Niemca – polakożercy i wroga wszystkiego, co polskie. O Pancie mówi się niewiele albo prawie nic.
Wygrał wybory powszechne
Wspomniał o nim ostatnio publicznie Łukasz Giertler, przewodniczący Mniejszości Niemieckiej w Bielsku-Białej, na spotkaniu organizowanym przez tę organizację w klubokawiarni Aquarium. To dwie jakże różne postacie, które łączy tak naprawdę tylko jedno: obaj byli obywatelami polskimi pochodzenia niemieckiego. Obaj byli też senatorami RP. Tylko że Wiesner objął mandat z nominacji prezydenta Ignacego Mościckiego, a Pant wygrał wybory powszechne na Śląsku.
O osobie Eduarda Panta można przeczytać w Kronice osób pochowanych cmentarza rzymskokatolickiego pw. św. Mikołaja w Bielsku-Białej. Urodził się w 1887 w Morawskiej Ostrawie. Po ukończeniu gimnazjum na Morawach studiował teologię i germanistykę, a na wydziale filologicznym uniwersytetu w Pradze uzyskał tytuł doktora filozofii. Był nauczycielem m.in. w szkołach w Pradze, Linzu, Wiedniu i Bielsku.
Jako podporucznik walczył w armii austro-węgierskiej na froncie włoskim i rosyjskim. Ciężko ranny powrócił po rekonwalescencji do pracy w Państwowym Gimnazjum w Bielsku jako radca naukowy. W czasie I wojny światowej zaangażowany w pomoc Legionom Polskim. W latach 1922-1925 był radnym w Bielsku. W okresie 1923-1924 przewodniczył istniejącemu w Bielsku od 1897 roku Związkowi Chrześcijańsko-Socjalnemu. W 1926 zamieszkał w Chorzowie, gdzie podjął pracę jako dziennikarz.
Lojalny obywatel RP
W latach 1922-1930 był posłem na Sejm Śląski z okręgu wyborczego Cieszyn, a później przez pięć lat jego wicemarszałkiem. Dzięki doskonałej znajomości języka polskiego w latach 1924-1934 pełnił funkcję szefa Klubu Niemieckiego. Przez siedem lat był senatorem RP. W latach trzydziestych występował jako bezkompromisowy antyfaszysta, zagorzały przeciwnik nazizmu w Rzeszy i wśród mniejszości niemieckiej w Polsce.
– My, jako mniejszość narodowa, nie mamy i nie chcemy mieć nic wspólnego z dążeniami i poglądami, które godzą w całość Państwa. Jako obywatele Państwa Polskiego znamy swoje obowiązki wobec Państwa i zawsze też domagać się będziemy lojalnego ich spełniania – miał powiedzieć podczas obrad Sejmu Śląskiego krótko pod dojściu Hitlera do władzy.
Jednak jego pozycja w hitlerowskich Niemczech stopniowo słabła. W1935 założył tygodnik, który służył walce przeciwko nazistom i faszyzującym grupom niemieckim w Polsce, ale już po paru miesiącach gazetę objęto całkowitym zakazem rozpowszechniania w Rzeszy. Zmarł w 1938 w Katowicach, a pochowany został na cmentarzu katolickim przy ul. Grunwaldzkiej.
Wróg narodu niemieckiego
Rudolf Wiesner przeżył wojnę. Wyjechał do Niemiec, gdzie prowadził firmę pod fałszywym nazwiskiem, podając się za przesiedleńca z Czech. Jak czytamy w Wikipedii powołującej się na niemieckiego Bilda, jego żona zgłosiła go jako osobę zaginioną i z tego tytułu pobierała rentę.
Eduard Pant był przez nazistów określany mianem „wroga narodu niemieckiego”. Po wybuchu wojny jego rodzinę nękało gestapo. W obawie przed aresztowaniem Pantowie wyjechali do Bielska, a po zakończeniu wojny do Niemiec.
– Historia często jest interpretowana jednostronnie, nie znamy drugiej strony medalu – podkreśla Łukasz Giertler. Wiele źródeł historycznych i artefaktów zostało bezpowrotnie utraconych m.in. w wyniku zacierania śladów niemieckiej obecności na terenach polskich z polecenia władz komunistycznych w PRL.
Robert Kowal
Zdjęcia: cmentarzgrunwaldzka.pl oraz własne
0 komentarzy