Z Magdaleną Madzią, kandydatką na prezydentkę Bielska-Białej, rozmawia Robert Kowal
Po ostatniej decyzji Rady Miejskiej w sprawie przystąpienia do sporządzenia zmiany miejscowego planu zagospodarowania w Wapienicy wiadomo, że spalarnia odpadów raczej nie powstanie w tej dzielnicy. Jako działaczka inicjatywy „STOP spalarni śmieci w Bielsku-Białej” czuje się Pani zwyciężczynią społecznej kampanii sprzeciwu wobec planów Ratusza?
– Nie, to przede wszystkim sukces mieszkańców. Natomiast dla mnie osobiście najcenniejsze jest to, że dzięki inicjatywie antyspalarniowej poznałam wielu życzliwych ludzi, z którymi teraz działamy w innych sprawach ważnych dla społeczności lokalnej. Cieszymy się, że głos mieszkańców został wysłuchany. Nie było to takie oczywiste, gdy weźmiemy pod uwagę głosowanie na komisji poprzedzającej sesję Rady Miejskiej oraz działania władz, które wszelkimi dostępnymi środkami promowały plany budowy spalarni. Urząd wydał na ten cel łącznie ok. 2 mln zł. To pieniądze utracone bezpowrotnie. Nasza, skuteczna kampania kosztowała dla porównania 12 tys. zł.
Na zdjęciu: sesja Rady Miejskiej, screen z transmisji obrad
Zawiodły władze miasta
Koszty obciążają prezydenta miasta?
– Nie tylko. Także Radę Miejską i Zakład Gospodarowania Odpadami jako jednostkę zależną od miasta. Zawiodły władze miasta, na każdym ich poziomie. To są pieniądze, których dziś brakuje w kasie Bielska-Białej. Można je było przeznaczyć na rozwiązania w zakresie gospodarki odpadami czy na pożyteczne cele społeczne. Takich nie brakuje.
Będzie Pani kandydowała na urząd prezydentki Bielska-Białej? Na czyje poparcie polityczne może Pani liczyć?
– Po ogłoszeniu wyborów wystartuję na prezydentkę Bielska-Białej. Wystartuję, bo w mieście ewidentnie rodzi się wola zmian i nowa energia. Widzieliśmy to podczas zeszłorocznego referendum, widzimy to na ulicach w obronie miejskiej zieleni, w walce o równość, czujemy to w tęsknocie za miastem żywym i dobrym do życia. Mamy poczucie, że powinniśmy wystartować w tych wyborach jako szeroki ruch społeczny, jednoczący osoby o różnych poglądach, nie tylko lewicowych. W tych wyborach jestem działaczką społeczną, związkowczynią. Dlatego nie działamy pod szyldem partyjnym, ale obywatelskim.
Z powodu arogancji
Ale jako osoba związana z partią Razem ma Pani serce jeszcze bardziej po lewej stronie niż Lewica, która weszła do rządu Donalda Tuska. Można założyć, że Pani sukces będzie implikować większe wydatki socjalne miasta, którego zadłużenie w ciągu ostatnich pięciu lat znacznie wzrosło. Macie jakieś pomysły na wzrost dochodów budżetowych?
– Przede wszystkim nie można marnować pieniędzy publicznych. Przykład? Dwa miliony na promocję spalarni wydane z powodu arogancji władzy, która wbrew opinii mieszkańców dążyła do realizacji inwestycji uciążliwej dla społeczności lokalnej. Ile jest podobnych przypadków niegospodarności? Mieszkańcy to widzą. Przykład często przytaczanego przez mieszkańców stoku Dębowca naśnieżanego wodą z kranu to symbol realnego zjawiska niegospodarności.
Jeśli ma Pani serce po lewej stronie, to zapewne chce Pani darmowych przejazdów środkami komunikacji publicznej dla wszystkich mieszkańców.
– Przede wszystkim zależy nam, aby komunikacja zbiorowa była sprawna i dostępna dla wszystkich. Już na początku obecnej kadencji składaliśmy petycję sprzeciwiającą się podwyżkom cen biletów MZK. Wystarczy zapytać mieszkańców, czy stosunek ceny do poziomu usług świadczonych przez MZK jest właściwy. Komunikacja nie jest obecnie dostosowana do potrzeb mieszkańców. Będziemy o tym mówić szczegółowo podczas kampanii wyborczej.
Zgodnie z wolą mieszkańców
Opieka przedszkolna w mieście powinna być bezpłatna?
– To dobry pomysł. Ale problem jest szerszy. Mój syn ma 22 lata. Gdy przyszedł na świat, w mieście były dwa żłobki. Obecnie mamy nadal te same kilkadziesiąt miejsc w żłobkach miejskich. Tymczasem drogich placówek prywatnych, także przedszkolnych, wciąż przybywa. System usług publicznych powinien być tak skonstruowany, aby matkom opłacało się wrócić do pracy po urlopie macierzyńskim. Jeśli tego nie zrozumiemy, będziemy wciąż przegrywać w walce z kryzysem demograficznym. Najważniejszą wartością miasta są przecież jego mieszkańcy. Z pomocą finansową UE możemy przywracać piękno zabytkowym kamienicom, ale jeśli nie zapewnimy ludziom mieszkań i dostępnych usług publicznych, nie zapobiegniemy wyludnianiu się miasta.
Instrumentem demokracji na szczeblu lokalnym jest budżet obywatelski. To prawda, że bielski budżet obywatelski zwija się odkąd wygaszono możliwość zgłaszania projektów osiedlowych?
– Sporządzenie projektu osiedlowego wymaga wiele wysiłku. Tym bardziej mieszkańcy byli zawiedzeni, gdy okazywało się, że zwycięskie projekty nie są realizowane z powodu braku środków lub innych niewytłumaczalnych dla nich przyczyn. Ludzie są zniechęceni, gdyż wiele lokalnych inicjatyw do dziś nie doczekało się realizacji. Natomiast działalność rad osiedli jest często marginalizowana, pomimo tego, że mieszkańcy sprzeciwiają się, gdy ktoś chce decydować o sprawach dla nich ważnych, np. zabrać jedyną ostoję zieleni na osiedlu lub jedyną w okolicy piekarnię. Osiedla powinny mieć możliwość dysponowania określoną kwotą, aby rozwiązywać ważne problemy zgodnie z wolą mieszkańców okolicy. Z poziomu osiedla dużo lepiej widać niż z ratusza.
O tym trzeba przypominać
Jakie byłyby Pani pierwsze decyzje jako prezydentki, gdyby okazało się, że w mieście doszło do wielkiej awarii wodociągów i woda zatruta jest styrenem?
– Od dawna piję wodę kranową. W naszej rodzinie zrezygnowaliśmy z kupowania wody w butelkach. Mieszkańców z pewnością należy błyskawicznie powiadomić o rozmiarach awarii bez ściemniania, że może nie jest ona tak szkodliwa. Zespół zarządzania kryzysowego nie może opóźniać akcji informacyjnej. Mieszkańcy żyjący w obszarze zeszłorocznej awarii nie mieli dostępu do potrzebnych informacji, szczególnie osoby starsze – nie każdy ma dostęp do prezydenckiego Facebooka. Należy do końca wyjaśnić przyczyny awarii i rozliczyć osoby za nie odpowiedzialne. Postępowanie powinno zakończyć się audytem, a jego wnioski podane do wiadomości publicznej. Od czasu awarii za każdym razem, gdy odkręcam kran, mam wątpliwości czy z wodą wszystko jest w porządku.
Jeśli rozumiem, obecny prezydent miasta nie zdał egzaminu jako gospodarz sprawnie reagujący na powszechne zagrożenie?
– Tak. To była sytuacja, z której wszyscy powinniśmy wyciągnąć wnioski. Nie tylko prezydent, urzędnicy pionu zarządzania kryzysowego czy pracownicy spółki wodociągowej. To dziś, w sytuacji zagrożenia wojennego czy terrorystycznego, sprawa szczególnie ważna, bo dotyczy życia i zdrowia bielszczan. Mieszkańcy muszą mieć pewność, że są dobrze chronieni przez służby publiczne.
Cieszymy się błyskotkami
Od kilku lat z mozołem powstaje osiedle komunalne przy ul. Wapiennej. Budowa, wydawałoby się, prosta rzecz, a tu się nie klei. Na więcej nie stać samorządu, który kolekcjonuje wyróżnienia w różnych plebiscytach?
– Mieszkanie jest prawem, nie towarem. To istotny element dobrostanu rodziny. Mieszkańcy powinni mieć dostęp do mieszkań i istnieje wiele rozwiązań stosowanych z powodzeniem w innych miastach w Polsce i za granicą, aby zapewnić im to prawo. Będziemy o tym mówić szczegółowo podczas kampanii samorządowej. Wielu mieszkańców bardzo krytycznie ocenia dzisiaj Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. Ostatnia odpowiedź na interwencję, którą przeprowadziliśmy we współpracy z wicemarszałkinią Senatu Magdaleną Biejat w sprawie eksmitowanej samotnej matki z dwójką dzieci, w tym z niepełnosprawnościami była wyjątkowo arogancka. Na pytanie, czy prezydent nie ma serca, odpowiem, że w sensie anatomicznym prezydent i jego urzędnicy mają serca po lewej stronie, ale są one chyba z kamienia.
Obawiam się, że wielu z nas cieszy się błyskotkami, przymykając oczy na sprawy ważne dla funkcjonowania miasta. Widzimy radość władz z udziału w plebiscycie na najpiękniej iluminowane miasto w Polsce, podczas gdy do niedawna ulice tonęły w ciemnościach, bo oszczędzano na oświetleniu.
– Dobrze, że miasto zdobywa tytuły, ale nie mam pewności, czy chodzi właśnie o takie. Nie może to się dziać kosztem środowiska czy rezygnacji z innych istotnych wydatków. Wolałabym, abyśmy wygrywali plebiscyty na najbardziej zielone czy czyste miasto w kraju. Wyłączając na rok latarnie uliczne, pogwałcono zasady bezpieczeństwa publicznego. Na tym nie powinno się oszczędzać. Natomiast nasze miasto Bielsko-Biała jest piękne niezależnie od iluminacji świetlnych.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Robert Kowal
FILM: Lech Fedyszyn
Będę na Panią głosował!! Zarejestrowała już Pani komitet wyborczy?