Robert Kowal
W piwnicach stoją łóżka polowe, a obok kartony z hełmami i maskami przeciwgazowymi. Działająca instalacja wentylacyjna może dostarczyć czyste powietrze dla całej kondygnacji pod ziemią. Podobnych obiektów jest w Bielsku-Białej i okolicach jedenaście. Wszystkie zaprojektowano tak, aby obok zasadniczych zadań chroniły miejscową ludność w razie wojny. Pracownie techniczne i chemiczne w szkołach umieszczano na parterze, aby pełniły funkcje bloków operacyjnych.
W PRL pod koniec lat 50. rozpoczęła się budowa szkół w ramach obchodów milenijnych Państwa Polskiego. Pierwszą szkołę tysiąclecia oddano do użytku już w 1959 roku. W ramach zaplanowanej akcji wzniesiono ponad 1400 gmachów szkolnych, przedszkoli, internatów i Domów Nauczyciela. Budowa była ogromnym wyzwaniem finansowym zarówno dla państwa dźwigającego się z pożogi wojennej, jak i całego społeczeństwa.
Wszyscy w Europie tak budowali
W Bielsku-Białej i najbliższej okolicy powstało łącznie jedenaście tysiąclatek, m.in. w Wilkowicach, Kozach i Czechowicach-Dziedzicach. Konieczność wybudowania nowych gmachów szkolnych była dla Polaków zrozumiała, gdyż znaczna cześć istniejących wtedy budynków oświatowych była w fatalnym stanie technicznym, przepełniona i nieposiadająca podstawowego zaplecza sanitarnego. Nowe budynki oprócz swojej podstawowej funkcji oświatowej miały pełnić rolę paramilitarną.
W czasach tzw. zimnej wojny, gdy napięcie międzynarodowe mogło w każdej chwili przerodzić się w światowy konflikt zbrojny, wszyscy w Europie tak budowali. Zarówno w państwach Układu Warszawskiego, jak NATO obiekty użyteczności publicznej, w tym hale sportowe, a także drogi i mosty miały funkcje militarne.
Szpitale polowe na wypadek wojny
Jak tłumaczy dr Maciej Bujakowski z Bielsko-Bialskiego Towarzystwa Historycznego, tysiąclatki projektowano tak, aby w czasie pokoju uczyły się w nich dzieci, a w razie konfliktu zbrojnego mogły chronić miejscową ludność przed bombami lub zamienić się w szpitale polowe. W części z nich w podziemiach wybudowano schrony dla okolicznej ludności cywilnej, a układ korytarzy i sal lekcyjnych był dostosowany do szybkiej organizacji szpitala polowego na wypadek wojny.
W związku z przeznaczeniem paramilitarnym obowiązywał specjalny standard budowania. Sale gimnastyczne musiały mieć podwójne drzwi z zewnątrz, pracownie chemiczne i fizyczne umieszczano na parterze z przeznaczeniem na bloki operacyjne. Zaplanowano odpowiednią szerokość korytarzy, a ściany w łazienkach miały być wyłożone glazurą do wysokości 1,8 m. Jednak na skutek deficytu materiałów budowlanych poprzestawano zwykle na malowaniu lamperii farbami olejnymi. Obiekty były przygotowane do podłączenia prądu wyższej mocy m.in. ze względu na możliwość instalacji aparatów rentgenowskich.
Sprawy wymagają pilnych regulacji
Jedną z wybudowanych w tamtym okresie tysiąclatek jest Szkoła Podstawowa nr 31 w Starym Bielsku. Po placówce oprowadza nas dyrektor Roman Szabla. W piwnicach budynku zachowała się w dobrym stanie infrastruktura służąca do ochrony ludności cywilnej, co doskonale widać na naszych zdjęciach. Czynna jest instalacja wentylacyjna z systemem rur, która może dostarczać czyste powietrze dla całej kondygnacji pod ziemią.
W przeciwieństwie do pomieszczeń piwnicznych w niektórych innych tysiąclatkach schron w szkole przy ul. Zapłocie Duże jest suchy i czysty. W podziemiach zmagazynowano kilkadziesiąt łóżek polowych, obok stoją kartony z hełmami czy maskami przeciwgazowymi. Dla uczniów to doskonała praktyczna lekcja historii najnowszej, a dla dorosłych zachęta do refleksji. Sprawy obrony cywilnej w naszym kraju wymagają pilnych regulacji ustawowych. Ludzie mają prawo wiedzieć gdzie i w jakich warunkach będą mogli schronić się w sytuacji kryzysowej, bo znów czasy są niespokojne.
***
Szkołę Podstawową nr 31 można było zwiedzać w ramach wycieczki Tysiąc Szkół na Tysiąclecie Państwa Polskiego zorganizowanej przez Stowarzyszenie Olszówka pod patronatem Bielsko-Bialskiego Towarzystwa Historycznego.
0 komentarzy