Bunt zakonnic w klasztorze. Drastyczne sceny na spektaklu w Bielsku-Białej ZDJĘCIA

mar 31, 2025Ludzie, Miasto

Agnieszka Pollak-Olszowska

Ciało jest torturowane, obnażane i jednocześnie czczone, przedstawiane jako grzeszne narzędzie w rękach Szatana. „Diabły” Teatru Polskiego w Bielsku-Białej zostały dziś uznane najlepszym spektaklem roku, a Oriana Soika otrzymała Złotą Maskę za rolę Matki Joanny. Warto wybrać się do bielskiego teatru, żeby wyrobić sobie własne zdanie. Nie jest to sztuka łatwa i przyjemna, ale na długo pozostaje w pamięci widza.

Maja Kleczewska to niezwykła reżyserka i wybitna interpretatorka światowej klasyki, która posiada niecodzienny dar odkrywania świeżości i nieprzemijalności tekstów dramatycznych, szukania powiązań i kontekstów współczesnych zarówno w wymiarze globalnym, jak i bardzo osobistym. Wyreżyserowane przez nią „Diabły” w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej, do których scenariusz napisał Grzegorz Niziołek, bazują na prawdziwej historii.

Widowiskowe opętania za pieniądze

W latach 30. XVII wieku we francuskim miasteczku Loudun miał miejsce najgłośniejszy w Europie proces o czary, będący efektem zagadkowych, rzekomych opętań zbuntowanych zakonnic w klasztorze Urszulanek. W sprawę był również uwikłany, spalony później na stosie po procesie inkwizycyjnym, proboszcz miejscowej parafii Urbain Grandier. Jeszcze przez dziesięć lat po jego śmierci widowiskowe opętania stanowiły pożywkę dla inscenizowanych na ulicach miast publicznych egzorcyzmów z udziałem zakonnic, za które pobierano opłaty od publiczności.

Opowieść o zdarzeniach we francuskim miasteczku inspirowała i wciąż inspiruje wielu artystów: Aldousa Huxleya (powieść „Diabły z Loudun”), Kena Russela (film „Diabły”), Krzysztofa Pendereckiego (pierwsza opera kompozytora „Diabły z Loudun”), Jarosława Iwaszkiewicza (opowiadanie „Matka Joanna od Aniołów”), wreszcie Jerzego Kawalerowicza, który to opowiadanie zekranizował.

Oskarżenie zostało skierowane na Grandiera – opowiada Grzegorz Niziołek. – Pojawiała się tam cała ekipa dbająca o to, żeby zostało to przeprowadzone odpowiednio i doprowadzone do szczęśliwego finału, czyli spalenia Grandiera. Po jego śmierci wydawało się, że to już koniec, że sprawa jest zamknięta. Siostry się jednak zbuntowały. Nie chciały wrócić do dawnego życia i opętania trwały nadal. Do opanowania sytuacji wezwano kolejnego egzorcystę, jezuitę ojca Surin. Nie był zbyt doświadczony i próbował innych metod. Koniec był taki, że ojciec Surin zwariował, dziwnie się zachowywał, rozbierał, nie mył, ciało stało się jego obsesją. Matka Joanna postanowiła zostać świętą, co się jej udało. Miała stygmaty, jeździła po całej Francji, pokazując je – dodaje dramaturg.

Włączają diabła do całej afery

Dla Mai Kleczewskiej ta XVII-wieczna historia jest pretekstem do współczesnej opowieści o obłudzie na tle religijnym, masowej histerii, dyskryminacji kobiet, nienawiści, walce politycznej i ogólnie tragedii ludzkiej. W jej spektaklu główną rolę odgrywają zbuntowane zakonnice, ale to mężczyźni, którzy stoją nad nimi – biskup, egzorcysta, polityk czy sędzia – mają największy wpływ na przebieg zdarzeń. To właśnie oni za zamkniętymi drzwiami ustalają sposób rozwiązania problemów w Loudun.

Jak mówi stare przysłowie, ,,Gdzie diabeł nie może, tam baby pośle”, więc rządni władzy mężczyźni włączają diabła do całej afery, dzięki czemu pod pretekstem jego wypędzania mogą bezkarnie zabijać i torturować.

Kiedy używamy kategorii diabła, to z gruntu rzeczy jesteśmy narażeni na przestrzeń manipulacyjną – tłumaczy reżyserka Maja Kleczewska. – Bo tego demona nikt nie widział. Świat, w którym zakładamy, że demony istnieją, jest światem narażonym na wszelkie możliwe manipulacje. Wszystko zależy od interpretacji, od punktu widzenia, wrażliwości. Przestrzeń, która nie ma podbudowy racjonalnej, jest umową. Możemy w tę umowę podatnych czy niezdecydowanych wciągać.

Wulgaryzmy, krzyki i głośna muzyka

W spektaklu w Teatrze Polskim zarówno Kleczewska, jak i Niziołek w umiejętny sposób wydobyli na światło dzienne tematykę zestawienia cielesności z religią. Ciało jest torturowane, obnażane i jednocześnie czczone, przedstawiane jako grzeszne narzędzie w rękach Szatana, miejsce, gdzie demon może się zagnieździć. Drastyczne sceny potęguje natężenie drażniących dźwięków: wulgaryzmów, krzyków i głośnej muzyki.

Rola Matki Joanny od Aniołów, w którą wcieliła się Oriana Soika, wymagała od aktorki  dużej sprawności fizycznej i odporności psychicznej. Nieźle sobie z tym poradziła. Szkoda tylko, że w pierwszym akcie ,,efekty specjalne” typu piana z ust utrudniają zrozumienie jej wypowiedzi.

Na uwagę zasługuje scenografia autorstwa znanego artysty Zbigniewa Libery. Scenografia pozornie surowa i monotonna, uwydatnia dramatyzm przedstawionej fabuły za pomocą lustrzanej podłogi przeźroczystych ekranów. Odgrywa więc znaczącą rolę w całym widowisku.

Agnieszka Pollak-Olszowska

Zdjęcia: Ula Kóska/Teatr Polski w Bielsku-Białej

Udostępnij
Lubię to 4
Nie lubię tego 0

1 komentarz

  1. Nura

    Brawo bielski teatr. Wodę z mózgu robicie ludziom tym religinym gniotem.

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *